Widok z okien na ogród każdego dnia zaskakuje czymś innym. Końcówka lata należy do traw, które tworzą malowniczą ścianę zieleni. Wtóruje im ‘Leonardo da Vinci’, róża o stu płatkach. 

Dzieła Leonarda da Vinci zachwycają do dziś. Podobnie jest z różą nazwaną jego imieniem. Krzewy nadają się idealnie na rabaty, kwitną od czerwca do przymrozków, są odporne i piękne. W sam raz do wymarzonego ogrodu pod Puszczą Kampinoską.

Aż trudno uwierzyć, że jeszcze pięć lat temu był tu goły piach. Pani Emilia chciała jednak stworzyć rosarium jak z renesansowego obrazu, jej mąż Jan zakochał się zaś w japońskiej sztuce bonsai. Pogodzeniem tych dwóch – tak pozornie odmiennych stylów – zajęli się doświadczeni projektanci ogrodów: Małgorzata Pachniewska-Kuracka z mężem Adamem.

Klimat nie do końca im sprzyjał, bo to niby w centrum Polski, ale na skraju puszczy pogoda bywa chimeryczna. Z kolei przymrozki, które omijają sąsiednie miejscowości, pod las wdzierają się wąskim jęzorem i potrafią narobić szkód. 

Z pomocą przyszedł im właśnie ‘Leonardo’. Gdyby szukać różanego ideału, ta odmiana miałaby spore szanse. Duże błyszczące liście na kulistych krzewach, olbrzymie, staroświeckie kwiaty o stu płatkach, niewielkie – jak na różę – wymagania. Choć, oczywiście, projektanci podsypali im mnóstwo żyznej ziemi, żeby dobrze czuły się na polanie, nawożą je i usuwają uschnięte kwiaty, żeby ‘Leonardo’ kwitł nieustannie.

{google_adsense}

– Klasyczna rezydencja narzuciła styl ogrodu. Ta odmiana pasowała tu idealnie – opowiadają. Zanim w czerwcu rozpocznie się różany spektakl, rabaty mienią się pastelowymi odcieniami tulipanów, które pierwsze wychodzą z ziemi, gdy ‘Leonardo’ jest jeszcze pozbawiony liści. O to właśnie chodziło właścicielom, którzy wśród pachnących roślin spędzają całe popołudnia.

Do róż pięknie pasują bukszpanowe żywopłoty. Zielone rzeźby bonsai przyjechały ze szkółki Niedźwiedź koło Bydgoszczy, której specjalnością są dorosłe drzewa. Bonsai hodowane w niej były przez kilkanaście lat, zanim trafiły do tego ogrodu – dorosłe i pięknie ukształtowane.

Granicę ogrodu projektanci zamaskowali świerkami serbskimi, dzięki czemu płynnie wtapia się w leśny krajobraz. Z początku Emilia i Jan zamartwiali się, że nie ma tu ptaków. Ani się obejrzeli, a ptasie radio nadało audycję o nowym ogrodzie i wprowadziło się kilkanaście rodzin. Gniazdo mieli nawet na balkonie i codziennie podglądali, jak rosną małe pliszki szare. 

tekst: Joanna Halena 
zdjęcia: Joanna Kossak/Botanypress.co.uk