Jeszcze żaden mężczyzna nie dał kobiecie tylu kwiatów, ile Harry swojej żonie Dorothy. A wszystko z miłości.

Ta romantyczna historia sięga 1940 roku. Wtedy pułkownik Harry Clive zrobił dla swojej żony ogród, w którym mogłaby bezpiecznie spędzać czas. Ukochana była chora na Parkinsona i lekarz zalecił jej długie spacery. Dorothy dwa lata później zmarła, jednak Harry dalej doglądał roślin i dosadzał nowe. Chciał w ten sposób zatrzymać pamięć o żonie. Ogród rozrósł się do czterech hektarów, a pułkownik pielęgnował go aż dwadzieścia lat. Dzisiaj o pamięć Dorothy Clive i tysiące roślin dbają ogrodnicy aż z trzech okolicznych hrabstw: Shropshire, Staffordshire i Cheshire. To właśnie na ich granicy leży ta kwitnąca kraina.

Choć minęło już tyle lat, ogród niewiele się zmienił. Nadal podzielony jest na dwie części: Quarry Garden oraz Hillside Garden. Najpierw była Quarry Garden. Harry zmienił były kamieniołom w czarodziejskie miejsce pełne rododendronów i azalii. Pierwszy zakwita rododendron 'Praecox' – na jasno- liliowo. Okoliczni mieszkańcy mawiają, że nigdzie na świecie nie ma dorodniejszych kwiatów niż tutaj. Wierzą, że to zasługa żwirowego podłoża i ogromnej miłości Harry’ego i Dorothy.

Druga, znacznie bardziej malownicza, część ogrodu to Hillside Garden (została ukończona w 1958 roku), z malowniczym oczkiem wodnym porośniętym starymi drzewami i krzewami. Ale wiosną największą uwagę przyciągają dywany tulipanów, pierwiosnków i niezapominajek. Pierwsze pszczoły wabi cudnym zapachem narcyz 'Jack Snipe' i niewinnie wyglądający narcyz biały. Między nimi wyrastają magnolie 'Campbellii' oraz 'Euphorbia Polychroma', popularnie zwana wilczomleczem pstrym, ostrokrzewy Ilex crenata 'Golden Gem' o złotych liściach oraz Astelia chathamica 'Silver Spear'. Te wszystkie piękności chronią przed zimnymi wiatrami drzewa i mnóstwo krzewów.

Przez ogród prowadzi ścieżka porośnięta azaliami. Podczas spaceru można podziwiać najpiękniejsze widoki na okolicę. Codziennie przechadza się nią stały mieszkaniec – kot Clive. Opiekunowie ogrodu nazywają go żartobliwie Pest Control, bo strzeże rośliny przed ptakami. Teraz to on pilnuje kwiatów, które od siedemdziesięciu lat co roku tak pięknie zakwitają dla Dorothy Clive.

Tekst: Flora Press
Tłumaczenie: Renata Barańska
Fotografie: Gap Photos/Flora Press