Leon Krier - przyjaciel mebli

Design

Fotele porównuje do przyczajonych drapieżników, sofy przypominają mu leżące w słońcu barany. Przypatrzmy się zatem uważnie meblom Leona Kriera.

Wszystkie powstały na zamówienie prestiżowej marki Giorgetti – Lamborghini w świecie designu. Wokół łóżka Témenos (co po grecku znaczy ołtarz poświęcony bogom, miejsce kultu) lub stołu Taurus (w ofercie włoskiej firmy Galliani) kręci się życie, a może i wszechświat – twierdzi Leon Krier. Za to sofy i fotele Aries – te z oparciem przypominającym baranie rogi – „należą” do świata zwierząt. Nie tylko z powodu czterech nóg! Meble uważa za interesujące tylko wtedy, gdy mają coś wspólnego z naturą. – Życie, a tym samym urbanistyka i design, to nieskończone powtarzanie, imitacja. Cokolwiek się tworzy, najpierw trzeba spojrzeć na ludzi i otaczający ich świat – podkreśla w każdym z wywiadów.

Projektantem mebli został niechętnie. – Długo musiałem go przekonywać, zanim zgodził się dla nas pracować. Ale intuicja mnie nie zawiodła: wszystko, co wychodzi spod jego ręki jest niezwykłe – mówi o Leonie Krierze Carlo Giorgetti. A można powiedzieć, że kupował kota w worku. Skąd wiedział, że teoretyk urbanistyki wymyśli sofę, biurko, krzesło, które od razu trafią do klasyki designu?

Urodzony w Luksemburgu Leon Krier dzieli swoje życie między południową Francję i Londyn. Na wyspy wpada, żeby spotkać się z... księciem Karolem. Jest jego doradcą do spraw urbanistyki. To jemu książę zlecił zaprojektowanie miasta idealnego. Tak powstał plan Poundbury w hrabstwie Dorset. Krier wywiązał się z zadania tak dobrze, że dostał kolejne zlecenie – przebudowę pofabrycznych, zdewastowanych budynków we florenckiej dzielnicy Novoli. W jaki sposób potrafi wyczarować nowe miasto, zmienić całą okolicę? To zasługa nie tylko fantazji, ale i zastosowanych materiałów.

Dewiza Kriera brzmi: tylko rzeczy naturalne. Stawia na drewno, kamień i cegłę, projektuje miasta bez drutów, kabli i anten. Wokół niskich domów są żwirowane uliczki, bo asfaltowi mówi zdecydowanie „nie”. Kto nie chciałby mieszkać w takim miejscu?

W meblach zakochał się bezgranicznie dopiero od 1991 roku, kiedy zaczął współpracę z Giorgettim. – Znajomy projektant powiedział mi kiedyś, że meble są jak prawdziwi przyjaciele, którzy nigdy nie zdradzają. Mogą uczynić cię wielkim lub bardzo malutkim, nagradzają i krytykują – twierdzi Leon Krier. Kiedy porzuca na moment urbanistyczne plany i zasiada z ołówkiem w ręku do projektowania mebli, dostrzega potęgę pięknych przedmiotów. – Ich władza jest jednocześnie nieskończenie wielka i bardzo ograniczona. Jeden brzydki przedmiot potrafi zniszczyć atmosferę wnętrza i odwrotnie, brzydkiemu wnętrzu nie pomoże piękny detal – tłumaczy. Nigdy nie przypuszczał, że projektowanie będzie taką frajdą i da mu tyle do myślenia o życiu.


Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm

reklama