Kolorowe przeploty i dizajnerskie dywany

Artyści

Z profesor Jolantą Rudzką-Habisiak, artystką i rektorem łódzkiej ASP, rozmawia Staszek Gieżyński.

Zacznę może od podstaw: co to jest przeplot?

Oj, trudno opowiedzieć, łatwiej pokazać. Każda tkanina składa się  z przeplotów. Najogólniej mówiąc, to sposób, w jaki łączą się ze sobą nitki.

Rozumiem, że każdy artysta tworzy indywidualny przeplot i pani też ma swój?  

To istota mojej twórczości, każdy twórca szuka własnego języka  wypowiedzi. Na początku używałam pasków skóry, dzięki czemu budowałam różne struktury i faktury. To był trochę przypadek – znajomi mieli garbarnię i podarowali mi niepotrzebne kawałki, zaczęłam  z nimi eksperymentować. Zrobiłam tkaninę dwa na dwa metry, było nieco kłopotów z tak dużą pracą w małym mieszkaniu.

Jak to? Nie miała pani pracowni?

Na pracownię trzeba było sobie zapracować (śmiech). Pierwszą tkaninę zrobiłam  na ścianie mojej kawalerki. Dostałam  za nią drugą nagrodę na Międzynarodowej Wystawie Tkaniny w Kioto. Wyjazd  do Japonii, żeby odebrać nagrodę, to była wyprawa życia i winda do kariery.

Co jest takiego fascynującego w tworzeniu tkanin?

Chyba to, że kiedy głowa da sygnał, ręka robi dokładnie to, co się chce. Potrzeba cierpliwości i precyzji w działaniu, lecz to akurat moja natura. Na szybko nic się nie da zrobić. Wiadomo, bywają słabsze dni. Ale jak wpadnę w swój rytm, potrafię pracować nawet całą noc. Puszczam spokojną muzykę, wchodzę w inny świat. To jak trans.

Muszę zapytać o dywany…

Jestem profesjonalnym projektantem dywanów, współpracowałam z dwoma fabrykami. Przez wiele lat walczyłam, żeby w Polsce, tak jak na Zachodzie,  dywany podpisywane były nazwiskiem autora. Niestety, nie udało się.  Ale stworzyłam własną markę JRH. Opracowałam kolekcję unikatowych dywanów i poduszek – wszystko to ręcznie robione prace artystyczne.  

Spotkam panią na hipsterskich targach dizajnu?

Niestety, nie mam na to czasu. Ale planuję współpracę z blogerami. Moje torebki pojawiły się już na kilku sesjach zdjęciowych. Byłoby fantastycznie, gdyby ktoś chciał  mieć poduszkę tylko dlatego, że to ja ją zaprojektowałam!

Takie ręcznie wykonane przedmioty to teraz szczyt mody.

Dizajn zaanektował rękodzieło. Kiedyś to my je stosowaliśmy jako oryginalne rozwiązania. A teraz patrzę na jakieś współcześnie zrobione poduszki i rozpoznaję wzory, które dawniej widywało się tylko w muzeach.

Z kim ja właściwie rozmawiam?  Z artystką, dizajnerem, kadrą dydaktyczną, rektorem ASP?

Nieskromnie mówiąc, łączę wszystkie  te role. Funkcja rektora to nie żarty, ale lubię pracę zespołową, jestem otwarta na innych,  w dodatku mam dużo empatii i duszę artysty. Taki przeplot dobrych elementów.

Zdjęcia: archiwum artystki
Kontakt do artystki: www.jolantarudzkahabisiak.com

reklama