Przypadki kobiety

Artyści

Ula Pągowska nigdy nie analizuje swoich prac, choć gdyby przyjrzał się im ktoś dociekliwy, odkryłby tu sporo historii z jej życia. Ale już na pierwszy rzut oka widać pewne cechy charakterystyczne: lubi malować cykle, umieszczać na obrazach konkretne rekwizyty (książki, filiżanki, parasole, rowery). Kiedyś pociągały ją różne sytuacje między ludźmi, teraz na płótnie pojawia się zwykle kobieta, którą po prostu nazywa swoją bohaterką. Nie podobają jej się martwe natury, bo "w gruszkach nie ma tyle emocji, co w ludziach". A emocje są najważniejsze.

Do malowania wzięła się na studiach. Trochę przez przypadek, a trochę przez cudze niedbalstwo. Studiowała grafikę i pojechała do Mediolanu na stypendium. Miała zająć się serigrafią, ale na miejscu okazało się, że mimo informacji na stronie internetowej nie ma takich zajęć. – Włosi jak to Włosi nic nie robią, siedzą na zajęciach, jedzą pizzę – śmieje się. Żeby nie tracić czasu, zaczęła malować.

Już po powrocie do Polski jej prace spodobały się kilku osobom i tak się to wszystko rozkręciło. – Najlepsze pomysły przychodzą mi do głowy tuż przed zaśnięciem – opowiada Ula. – W ten sposób wymyśliłam pracę dyplomową. Inspiracją są też usłyszane gdzieś fragmenty rozmów, spotkania z ludźmi czy sceny z przeczytanych książek. Gdy obraz ułoży się w głowie, artystka rusza do pracy. – Wtedy nic nie może zaprzątać mojej uwagi. Nie mogę malować, jeśli mam w pokoju bałagan albo nie zapłaciłam rachunków – dodaje. Wyłącza nawet telefon i pocztę elektroniczną.

Jeszcze na Akademii słyszała, że jej obrazy są komiksowe. Nie widzi w tym nic złego, bo komiks fascynował ją od dzieciństwa, od czasów "Kleksa" oraz "Kajko i Kokosza". Sama chciałaby stworzyć historię obrazkową, taką kilkukadrową, jak Garfield. Bohaterką byłaby kobieta. – Mam wrażenie, że gdy mężczyźni piszą o kobietach, mało w tym prawdy – mówi. Inne ważne plany na przyszłość: znaleźć miejsce na wystawę, bo w pracowni czeka już dziesięć odleżanych obrazów. I jeszcze upiec struclę z serem – bo Ula lubi gotować.

Tekst: Stanisław Gieżyński
Fotografie: Archiwum Uli Pągowskiej
Kontakt do artystki: www.ulapagowska.pl

Nr 6 (114/2012)   

reklama