Od niej wszystko się zaczyna. Jest niczym wieczorowa suknia, do której dobieramy dodatki. Te możemy zmieniać co sezon, ona zostaje na lata.

Najczęściej wahamy się między ceramiką a drewnem. Kiedyś to było proste – w krajach północy i wschodu, gdzie zimy są ostre, na podłodze kładziono drewno (bo ciepłe), na południu Europy – kamienie, które miały chłodzić. Do czasu, aż ktoś wymyślił ogrzewanie podłogowe. Wtedy wszystko się pomieszało.

Drewno przede wszystkim

– I to koniecznie z rodzimych drzew – podkreśla projektantka Hanna Kłyk. Jest fanką polskiego dębu, najlepiej szczotkowanego i bielonego, który oczywiście położyła u siebie.

Taka podłoga jest ciepła, wycisza, nie kurzy się tak jak płytki. – Widział ktoś kafelki w Finlandii czy Szwecji? Co innego w Hiszpanii lub we Włoszech – oni się tam chłodzą, ale my przeciwnie – dodaje. Niedawno namówiła klienta, by wybarwił dębową podłogę na indygo i to w dodatku srebrzone. Wyszło pięknie i na pewno inaczej.

Dla płytek robi dwa wyjątki: popiera polski piaskowiec i płytki cementowe. Zachwycają ją projekty Patricii Urquioli. – Bo jeżeli muszą być płytki, to niech będą dizajnerskie.

Najchętniej płytki

Miłośniczką kafli jest za to projektantka wnętrz Ewa Milbert. Dla niej podłoga musi spełniać trzy warunki: pasować do stylu domu, być solidna (w końcu ma służyć wiele lat), a także łatwa do utrzymania w czystości. Płytki takie właśnie są.

– Nie wyobrażam sobie innej w domu, w którym z salonu wychodzi się na taras, a w dodatku biegają psy – tłumaczy. Ewa poleca posadzki jasne i gładkie, bo zbyt dużo wzorów w zestawieniu z zasłonami i obiciami wprowadzi do wnętrza chaos.

Ale jeśli już parkiet, to najlepiej duży dębowy lub jesionowy, zwłaszcza gdy mieszkamy w domu typu polski dworek.

I jedno, i drugie

Architektka Dorota Szaroszyk wybór podłogi uzależnia od stylu domu. Do skandynawskiego płytki nie pasują, ale już rozbielony jesion tak. Gdy marzymy o domu rodem z Toskanii, sprawdzi się kamień. – Jednolite jasne płyty kamienia lub gresu przy okazji dobrze robią wnętrzu – mówi Dorota. – Optycznie je powiększają, podłoga z wieloma podziałami zmniejsza.

Zdarzają się też miksy. Firma Marmo, która układa podłogi m.in. w rezydencjach, monto- wała ostatnio pośrodku drewnianej posadzki – niczym kamienny dywan – prostokąt z czterech dużych płyt onyksowych.

Na tym jednak nie koniec: podłogi robi się też coraz częściej z malowanego betonu, żywic, a nawet płyt OSB (sklejka z widocznymi kawałkami wiórów). I tylko od nas zależy, co wybierzemy. No, może raczej od naszego salonu.

Tekst: Urszula Bajorek
Zdjęcia: materiały prasowe firm

reklama