Właścicielka tej willi, pani Wioletta, jest osobą mocno zapracowaną, dlatego chciała, aby dom był do odpoczywania. Słowa klucze, które ułatwiły urządzanie, to klasyka, elegancja i porządek.

reklama

Wioletta jest lekarzem. Marta Sikorska, architektka, to jej wieloletnia pacjentka. Od początku wiadomo więc było, kto zajmie się urządzaniem domu. Kiedy już stał, panie pojechały na budowę, aby wszystko omówić. Po roku goście już bawili się na parapetówce.

To, co najważniejsze

– Wioletta oczekiwała ciepłego klasycyzującego wnętrza, które pozwoli jej trochę zapomnieć o pracy. Nie chciała więc bieli, szkła i metalu – tłumaczy Marta. Poza tym ważna dla niej była kuchnia, bo obydwoje z mężem lubią gotować, prowadzą też zdrowy tryb życia. Potrzebny był więc spory zlew i piekarnik parowy. – Duże znaczenie miała dla mnie garderoba – dodaje Wioletta. – Interesuję się modą, kolekcjonuję buty i torebki. Chciałam, żeby miały swoje miejsce, zresztą jak wszystkie rzeczy w tym domu – dodaje. Aby nic nie leżało na wierzchu, Marta zaplanowała nawet szufladki na piloty i gazety w salonie. Żadnej plątaniny kabli czy bałaganu. Dlatego zawczasu pomyślała o gniazdkach do telefonicznych ładowarek i ukryła je w lustrzanej szafce w łazience. Właścicielka tego domu jest bardzo zdyscyplinowaną osobą. Nie lubi serwetek, figurek i zbędnych dekoracji. Ceni natomiast elegancję i szlachetne materiały. Przykład? Palisandrowe okładziny w sypialni albo satynowe jedwabne zasłony, połyskujące perłowo płytki na ścianie w kuchni, obłożony marmurem kominek.

Szybki wybór

Wioletta doskonale wiedziała, co chciałaby mieć w swoim domu. Przejrzała mnóstwo magazynów, zaznaczając wnętrza, które ją zaintrygowały. – Taki elegancki salon – pokazywała architektce. – Podobają mi się krzesła do jadalni z owalnymi oparciami. A tu jest ładna lampa – uśmiechała się. Marta spięła w całość te marzenia, dodając swoje pomysły. Najczęściej po prostu podsyłała linki do sklepów, po kilka do wyboru. Lampa nad stół – z białej tkaniny, metalowa czy szklana? „Z białej tkaniny” – odpowiadała mailem Wioletta. Zawsze była pewna i zdecydowana. Zresztą po dwóch latach od wprowadzenia się zgodnie z mężem mówią, że nic by nie zmienili. Nie są w stanie zrozumieć, że ktoś marudzi, że ma za ciasną łazienkę, źle zaplanowane blaty w kuchni czy za mało szaf.

Kropka nad "i"

Tuż przed sesją zdjęciową do „Werandy” w domu pojawiła się stylistka Kasia Sawicka. Wioletta z zainteresowaniem patrzyła na jej działania. Aby podkreślić elegancki charakter wnętrza, ciepłe, jednolite kolory Kasia przełamała szlachetnym kobaltem. Dodała też złote akcenty: tace, wazony, dzbanki. Przy sofach postawiła delikatne złote stoliki. Ciekawie wyglądają koła w podstawie – nawiązują do kształtu lustra czy oparć krzeseł. Do jadalni dobrała także dywan z granatowym wzorem (Westwing). – Potrzebny tu był mocny akcent, który wydobył piękno stołu i krzeseł – tłumaczy Kasia. Świetnie zrobił też żółty fotel (BB Home) i poduszki z geometrycznymi deseniami. Aranżacji dopełniają grafika z koralowcem (wypatrzona w Mint Grey) i porcelana ustawiona na stole w jadalni (Decolor). Dom nabrał rumieńców, a Wioletta po tej metamorfozie uśmiechnęła się i stwierdziła: – Podoba mi się.
 
Architektka: Marta Sikorska, www.sikorska-architekci.pl