W życiu Ewy i Sławka od pewnego czasu zmiany, zmiany, zmiany...

Pojawiła się malutka Zosia, kupili dom w dzielnicy, za którą nie przepadali, pożegnali się z antykami, polubili biel.

Jeśli ktoś mieszka w starej kamienicy, gdzie w pobliżu nie ma innych domów niż stare, to rzeczywiście Kabaty (część Ursynowa, o którym mówi się, że to sypialnia Warszawy) mogą odstraszać. Kolorowe bloki w najróżniejszych stylach wyglądają trochę jak przypadkowo porozrzucane klocki. Taki lekki miszmasz. Ewa i Sławek nazywali je plastikowymi osiedlami. Do czasu aż...

Zmiana pierwsza: – Kiedyś nadarzyła się nam okazja kupienia dużego, niedrogiego mieszkania w cichej okolicy, z lasem za oknami, właśnie na Kabatach. Wygląda na to, że i tu są urocze zakątki – wspominają. Skorzystali. Parę lat później wydarzyło się najważniejsze.

Zmiana druga. Na świecie pojawiła się Zosia. – I trzeba było szybko pomyśleć o domu z ogródkiem, w dodatku w pobliżu przedszkola, żebyśmy nie musieli godzinę dojeżdżać do miasta – mówią. Przenieśli się paręset metrów dalej, do niewielkiego zamkniętego osiedla.

I to był pretekst do kolejnej zmiany, trzeciej. Poprzednie mieszkanie było trochę rustykalne, pełne ciemnych mebli i staroci. Teraz miało być biało i nowocześnie. Ewa tęskniła za światłem.

Duży słoneczny dom skojarzył jej się z ciepłą plażą i morzem. Do bieli dorzuciła więc morski błękit. W plażowych klimatach poszła jednak dalej. Kuchenna wyspa przypomina kształtem burtę statku, a podłoga została zrobiona z teaku, jak najprawdziwszy pokład.
Nawet na drzwiach dziewięciometrowej szafy, która ciągnie się przez całą długość salonu, skrzętnie ukrywając pół kuchni, położyła fototapetę ze statkiem. Niestety, była zbyt melancholijna, w szaro-seledynowych barwach, i Sławek źle się z nią czuł. – Żebym nie wpadł w depresję, zastąpiliśmy okręt widokiem mostu, na szczęście tu też jest woda – śmieje się pan domu.

Źle za to z pewnością nie czuje się Klops, kot brytyjski. I to nie tylko dlatego, że łóżko w sypialni jego państwa jest wygodne i szerokie. Specjalnie dla niego i przy okazji z powodów praktycznych Ewa wybrała podłogi do domu. Wyczesywała z Klopsa trochę sierści i rzucała ją na próbki rozlicznych kafelków oraz drewna. Wybrała te, na których nie było widać kłaków. Chwilowo w domu na Kabatach zapanował spokój. Żadnych zmian, ale wiadomo, że Ewa, kobieta bardzo energiczna, długo tak nie wytrzyma. Ani w domu, ani w pracy.

Zaczynała jako doradca podatkowy. Ale to jej nie wystarczało. Potem została trenerem dusz, fachowo zwanym coachem. Dzięki rozmowie potrafi w ludziach obudzić ich ukryte zdolności, tak by uwierzyli w siebie i mogli uporać się z problemami. Także i w tym wypadku postanowiła pójść dalej i zająć się coachingiem niezwykłym – w podobny sposób pomaga kobietom, które nie mogą zajść w ciążę. Pomysł wyśmienity.

Jak myślicie, jak długo Ewa zdoła posiedzieć spokojnie?

Tekst i stylizacja: Kasia Mitkiewicz
Fotografie: Joanna Pawłowska
Za pomoc w sesji dziękujemy Belbazaar i Home Concept Store.  

reklama