Słońce, wakacje można mieć przez cały rok. Trzeba tylko... zaprosić je do domu. Wystarczy taras jak molo, morze bieli, strumienie światła, a dookoła las zieleni.

reklama

Czy można wyremontować nowiusieńki dom? Czemu nie, zwłaszcza jeśli to letnisko, które ma przypominać o cudownych wakacjach w gorącej Hiszpanii, a znajduje się w Danii, gdzie pogoda specjalnie nie rozpieszcza.

Helle i Torben Clausen właśnie zostali właścicielami pachnącego nowością, wakacyjnego, kompletnie wyposażonego domu w Rørvig. To małe urocze duńskie miasteczko z trzech stron otoczone wodą. Ma też molo, z którego świetnie łowi się kraby. Wystarczy kołek, długi sznurek i wiadro, a w okolicznych sklepach kupimy głowy ryb na przynętę. Zresztą Rørvig coraz chętniej odwiedzają Polacy i wynajmują czarujące drewniane domki z widokiem na morze i dzikie, puściutkie plaże. Raz nawet byli sąsiadami Clausenów, którzy do dziś wspominają przyrządzony przez nich chłodnik.

Biały dom z rumieńcami

Dom Helle i Torbena zbudowany przez lokalną firmę był identyczny jak setki innych w okolicy – trochę niczym pracownicy dużej korporacji, których przyodziewa się w jednakowe mundurki. I właśnie ta nijakość państwu Clausen do gustu nie przypadła. Zaczęli się zastanawiać: choć morze mają w zasięgu ręki, letnisko nie pasuje do wakacyjnej sielanki. – Niby było miłe i lekkie, ale w minimalistycznym stylu i zupełnie nie przypominało wymarzonego domu na lato – tłumaczą.

Jednak wystarczyło kilka prostych zabiegów, by niewielki siedemdziesięciometrowy drewniak nabrał rumieńców. Przede wszystkim Helle postanowiła: żadnych osobnych pokoi, tylko jedno wielkie pomieszczenie – kuchnio-jadalnio-sypialnio-salon. – Dzięki temu, czegokolwiek byśmy nie robili, jesteśmy razem – podkreśla. Cały dom pomalowała na biało. Biel odbija światło, więc w środku zawsze jest bardzo jasno bez względu na pogodę.

Taras jak nadmorskie molo

Dodatkowo malutkie okna w dawnej sypialni zostały zastąpione szklaną ścianą, która po rozsunięciu sprawia, że ogród zdaje się wdzierać do wnętrza. Wpada przez nie mnóstwo słońca, a czasem i wiatr – wtedy można poczuć atmosferę wakacji. Dzieła dopełniają zwiewne kotary przypominające zasłony z zalanych słońcem balkonów i loggii w Hiszpanii. Najważniejszy jednak jest taras – ogromny jak nadmorskie molo (stary został dwukrotnie powiększony) – na którym Helle urządziła pokój pod chmurką. – Mieszkałam długo w Hiszpanii i tam takie solidne, częściowo zadaszone tarasy z fundamentami ma prawie każdy. Ustawia się na nich sofy i stoły, zupełnie jak w salonie. Marzył mi się podobny – opowiada.

Teraz w upalne dni Helle, Torben i ich dwaj synowie, sześcioletni Christian i trzyletni Alexandre, mają swoje prywatne lato. I nie szkodzi, że zamiast drzewek pomarańczowych dokoła rosną swojskie buki i świerki. – To nasze miejsce, w którym możemy robić wszystko albo zupełnie nic, ale zawsze jest tak samo ciekawie.

Tekst: Lene Samsø/ House of pictures
Tłumaczenie: Katarzyna Sadłowska
Fotografie: Kennet Havgaard/ House of pictures