Nowy styl włoskich projektantów jest jak układanka z pięknych dodatków. Postanowiłam trochę się nim pobawić – opowiada projektantka Dominika J. Rostocka.

Patrząc na to wnętrze, można by pomyśleć, że poniosła mnie fantazja. Roślinne esy-floresy sąsiadują z geometrycznymi wzorami, konsola z metalu o ludwikowskich kształtach, a do tego płytki w kuchni imitujące  pikowaną tapicerkę. I wszędzie, gdziekolwiek spojrzeć, coś się błyszczy – tu chromowana poręcz krzesła, tam kryształki zwisające z żyrandola, w oknach jedwabne zasłony.

Ale to nie jest moje widzimisię, trzymałam się po prostu reguł nowego stylu, który właśnie wkracza na salony. Nie ma jeszcze oficjalnej nazwy, na pewno jest absolutnym przeciwieństwem minimalizmu, bo chodzi w nim o umiejętne łączenie motywów. Projektanci zestawiają dodatki w taki sposób, że wnętrza wyglądają jak nonszalancka układanka najładniejszych elementów z różnych stylów. A przy tym wszystko sprawia wrażenie dotkniętego czarodziejską różdżką. Do wnętrz wkradła się baśniowość – używa się dużo złota, srebra, luster i kryształów. Z jednej strony dlatego, że to styl, który pokochali milionerzy z Azji i Bliskiego Wschodu, z drugiej – bo projektowanie ma być zabawą. Więc kiedy właścicielka dużej posiadłości w okolicach Żyrardowa zleciła mi urządzenie swojego domu (a wiedziałam, że lubi otaczać się dekoracyjnymi przedmiotami), namówiłam ją na mały eksperyment.

Zainspirowała nas włoska marka Visionnaire, a szczególnie jedna komoda – z charakterystycznymi elipsami na froncie. W moim projekcie motywem przewodnim stały się więc elipsa oraz koła, które pojawiają się m.in. jako ozdoby na meblach i ścianach. Aby uzupełnić elementy dekoracyjne, zaprojektowałam jeszcze kilka innych geometrycznych wzorów na sztukaterię i kolumny w salonie, z kolei element zwieńczający kominek to powtórzony wzór z poręczy schodów, które zastałam w tym wnętrzu i chciałam dopasować je do reszty.

Początkowo dom miał być urządzony w klasycznym mieszczańskim stylu. W spadku po tym zamyśle odziedziczyłam ciemne drewno na podłodze, masywne rzeźbione framugi i drzwi oraz klatkę schodową z kutą balustradą. Na szczęście łączenie pozornie niepasujących do siebie elementów to cecha stylu, na którym się wzorowałam. Zabawne, ale ten zamierzony efekt przekombinowania jest bardzo trudny do osiągnięcia tak, aby wnętrze nadal miało spójny charakter.

Parter domu jest otwarty, piętro bardziej intymne. Aby spotęgować buduarowy charakter sypialni, jedna ze ścian jest ze złotobrązowego lustra. Frezowania i ukryte drzwi do garderoby dodają tajemniczości, a bajkowy nastrój podkreślają jeszcze złote dodatki. Te same odcienie znajdziemy w łazience przy sypialni, z owalną wanną na środku.

Urządzanie domu trwało aż półtora roku, bo nic tu nie jest gotowcem z katalogu, większość rzeczy była robiona na zamówienie albo wyszukana w sklepach. Ale wszyscy się przy tym świetnie bawiliśmy.

Wysłuchała: Agnieszka Berlińska
Stylizacja: Anna Olga Chmielewska, www.holartstudio.pl
Zdjęcia: Aneta Tryczyńska
Kontakt do projektantki: Dominika J. Rostocka, www.rostocka.pl

reklama