Jak na kogoś, kto jeszcze niedawno nie przepadał za starociami, krakowska architekt wnętrz Aleksandra Procajło-Kwiecień ma całkiem pokaźną kolekcję.

Wychowywałam się w zabytkowym domu z pięknym ogrodem w pobliżu centrum Krakowa – opowiada Aleksandra. – Rodzice kupili go w czasach zapadłej komuny. Był ruiną, ale po remoncie zamienił się w perełkę. Wewnątrz drewniane parkiety, ceglane podłogi, stare meble, drewniane okna skrzynkowe. Przeciwieństwo tamtych czasów.

Ale jej, gdy była dziewczynką, podobało się zupełnie coś innego. Uwielbiała odwiedzać koleżanki, które mieszkały w blokach. Mała, dobrze zorganizowana przestrzeń była dla niej czymś wspaniałym. Wersalka, meblościanka z sekretarzykiem, łóżko piętrowe. Istny raj.

Podobnie jak w rodzinnym domu było też u dziadków w Gdyni, gdzie jeździła na wakacje. Mieli pracownię krawiecką i sklep z płaszczami przy ulicy Świętojańskiej (w latach świetności uznany nawet za najpiękniejszy w Gdyni), a w domu... małe muzeum. – Z jednej strony fascynowały mnie te wszelkie ornamenty, rzeźbienia, amorki, tajemnicze obrazy w złoconych ramach, kryształowe lustra i dekoracje sakralne, z drugiej – siedzenie przed telewizorem na biedermeierowskim fotelu nie było wygodne – wspomina. – Do tego wszystkie meble w politurze, na której ślad zostawiała każda kropla wody, i pastowany parkiet.

Generalnie już jako dziecko Aleksandra obiecała sobie solennie, że w jej własnym domu nie stanie ani jeden antyk. Na szczęście, gdy dorosła, zmieniła zdanie. Pomogły jej w tym studia na wydziale architektury i urbanistyki Politechniki Krakowskiej, rodzice architekci oraz... para dizajnerów, których projekty robią na niej niezmiennie największe wrażenie: Angielka Kelly Hoppen i Amerykanin Jeffrey Alan Marks. Ona – laureatka Oscara w świecie dizajnu. Mistrzyni fantazyjnego łączenia przedmiotów vintage z nowojorskim modernizmem, przestrzenią i ekologicznymi, piaskowymi kolorami. On – spec od odświeżania ponadczasowej klasyki, trendsetter z Los Angeles, jeden z najbardziej znanych dizajnerów w Stanach.

– Zaczęłam projektować wnętrza jeszcze na studiach. Wtedy właśnie zrozumiałam, że to, co dostałam od rodziców, jest bezcenne. Wyczucie stylu, koloru, formy i kształtów zawdzięczam właśnie im. Meble, które od nich dostałam, mają nie tylko urok, ale i wartość sentymentalną. A jakość? Dawne rzemiosło trudno nawet porównać z dzisiejszą masową produkcją. Najważniejsze jednak jest to, że nauczyłam się łączyć przedmioty z różnych epok – mówi Aleksandra.

Wspólnym mianownikiem okazały się szlachetne, stonowane kolory, klasyczne kształty i to, czego każdy chyba oczekuje od mebli – wygoda.

W jej domu rodzinne starocie nie kłócą się ze współczesnymi meblami. Obok leciwych biedermeierów stoi wymarzona, nowoczesna sofa. Na podłodze, zamiast pastowanych parkietów, ma znacznie praktyczniejsze, lakierowane. Dla przedmiotów z przeszłości wymyśla nowe role. Porcelanową wazę, zamiast zupy, wypełniają piękne kompozycje kwiatowe, a w serwantce miejsce znalazły książki. Na nowe meble i wojaże, z których przywozi mnóstwo pomysłów, mogłaby wydać wszystkie pieniądze. – Tapetę pierwszy raz zobaczyłam przez witrynę sklepową jednego z wiedeńskich butików. Ależ robiła wrażenie! Postanowiłam wtedy, że na pewno znajdzie się w moim domu. Kiedy już mogłam ją kupić, okazało się, że Cole & Son wycofuje ją właśnie z produkcji. Na szczęście udało mi się zdobyć ostatnie rolki u kilku polskich dostawców. Miałam wrażenie, że czekały właśnie dla mnie.

Stonowane kolory, jak u Kelly Hoppen, to świetne tło zarówno dla mocnej, graficznej tapety, zabytkowych mebli, jak i intrygujących detali. A ma ich pod dostatkiem: a to kryształowe secesyjne lustro w rzeźbionej ramie z epoki, a to waza z Miśni, a to naczynia z messy kapitańskiej luksusowego trans- atlantyku. Nawet telefony są z przedwojennej gdańskiej poczty – wymyślny łącznik z dawnymi czasami. Nie tylko świetnie wyglądają, ale wciąż są na chodzie. – Proszę zadzwonić i sprawdzić – śmieje się Aleksandra. – Ciekawe, czy nasze komórki będą się do czegoś nadawały za 80 lat!

Tekst: Joanna Halena
Stylizacja: Katarzyna Morstin-Surzycka, Aleksandra Procajło-Kwiecień
Zdjęcia: Hanna Długosz
Kontakt do projektantki: Aleksandra Interior Design Studio, www.alexdesign.com.pl