Dwieście kilometrów od krzykliwego miasta, kilka kroków od plaży. W ciszy, którą czasem mąci śmiech przyjaciół.

Nie wiedziałam, że chcę mieszkać za miastem, dopóki się nie zjawiłam nad jeziorem Pluszne – opowiada gospodyni. – A wszystko zawdzięczam szczęśliwemu zbiegowi okoliczności. Któregoś razu mój brat pojechał w podróż służbową do Olsztyna. Tak mu się spodobała okolica, że zadał sobie pytanie: „Co ja w ogóle robię w Warszawie?”. Nie minęło dużo czasu, a wyprowadził się ze stolicy i wybudował dom kilka kilometrów stąd. Przyjechałam, złapałam bakcyla.

Dom nad jeziorem z własną plażą
I znów przypadek sprawił, że znajomy męża sprzedawał nad Plusznem nowo wybudowany dom. Kto nie skorzystałby z takiej okazji, zwłaszcza że działka miała swoją plażę?

Eliza, z zawodu filolog angielski, z pasji projektantka wnętrz, urządziła wszystko w trzy miesiące. Tempo było zawrotne, bo chciała zdążyć przed majówką, ale o żadnej prowizorce nie mogło być mowy.

Po raz kolejny wszystko zaczęło się od... przypadku: – Budowlańcy pytali, na jakiej wysokości mają dociąć kabel, i musiałam szybko kupić jakiś kinkiet obok wejścia. Wybrałam z metalową ramą i szklanymi ściankami. Tak mi się spodobał, że doszło do reakcji łańcuchowej.

Zaraz potem do salonu trafiły lampy w podobnym stylu, a za nimi loftowy stół, który Eliza wypatrzyła w warszawskim showroomie Square Space. Wcale nie był na sprzedaż. Służył w sklepie jako biurko, ale tak ją zachwycił nitowany grafitowy blat i grube nogi z surowego drewna, że musiała go mieć. Mało tego, kiedy pojawiła się tam po raz drugi, było już nowe biurko. I też je zabrała! Stoi teraz w gabinecie.

CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Krzywy o swoim rodzinnym domu

Jak urządzić dom nad jeziorem?
Na styl domu wpływ mieli także ukochani mężczyźni: mąż i trzej synowie. – Wnętrze nie mogło być takie kobieco-francuskie. To nie wchodziło w grę! Sadzać czterech facetów na białej sofie? – śmieje się. Postawiła więc również na praktyczne rozwiązania. Wybrała solidną dębową podłogę firmy Chapel Parket, a do salonu wstawiła brązową kanapę z pikowanej skóry firmy Almi Décor. Muszą być nie do zdarcia.

Gospodyni z błyskiem w oku mówi o swoich kolejnych odkryciach: – Niech pani spojrzy na żarówki: czysta nostalgia! Odtworzone według oryginalnych wzorów wymyślonych przez Edisona sto lat temu. Te przedmioty po prostu się do mnie wprosiły.

Innym razem, kiedy zostało trochę dębowych desek z podłogi, ułożyła je na ścianie w sypialni. Potem dobrała oryginalny lniany abażur i zasłony i tak powstało wnętrze w stylu eko.

Nowe życie w domu nad jeziorem
Przy okazji ten kawałek warmińskiej ziemi zmienił jej życie. – Dopiero teraz tak naprawdę poznaję bliżej znajomych, mam dla nich czas. Cóż to jest umówić się z kimś w mieście na kawę? Trzeba przegadać noc do rana, razem ugotować obiad, nawet pokłócić się. A przede wszystkim, żeby się dobrze ze sobą czuć, trzeba… niczego nie musieć.

ZAPINSPIRUJ SIĘ: Hacjenda nad oceanem

Tekst: Beata Majchrowska
Zdjęcia: Rafał Lipski

reklama