Z kompletnej ruiny Agnieszka zrobiła piękny dom w stylu śródziemnomorskim. Jasne kolory, drewniane bielone meble, tapety w kwiaty i subtelne, kobiece dodatki przenoszą ją do ukochanej Toskanii. Dom urządzony jest kobieco, wręcz po babsku, bo kupiła i remontowała go kobieta, pomagały przyjaciółki. Ale włoski klimat domu działa też na mężczyzn.

Zamiast loftu, dom ze spadzistym dachem

Zaczęło się od szeregu przypadków. Kilka lat temu Agnieszka postanowiła kupić mieszkanie, najlepiej w starej łódzkiej kamienicy, bo takie mają przestrzeń i duszę. Przeglądała dziesiątki ogłoszeń, aż raz jej wzrok zabłądził do działu z ofertami domów. Skarciła się w duchu, bo co to za pomysł, żeby słaba, samotna kobieta rzucała się na kupno domu, w dodatku starego. Ale to nie dawało jej spokoju. „Tylko obejrzę”, zarzekała się.

Okolica piękna i spokojna – tuż przy ogromnym, dzikim lesie. Jednak tym, co najbardziej poruszyło Agnieszkę, był dach. – Spadzisty, zielony, a ja zawsze marzyłam o domu z takim dachem. Działka ładna, choć zarośnięta. Wszystko fajne, tylko że wewnątrz ruina. Już miała się poddać, ale postanowiła jeszcze poradzić się przyjaciółek. – I one uratowały ten dom – śmieje się. Obiecały, że pomogą, i słowa dotrzymały.

Podróż do Toskanii: dom w stylu włoskim

To zwykły ceglany „klocek” z lat 50. z dobudowanym później garażem. Ocalały tylko mury, całą resztę trzeba było zrobić od nowa. Miał tu królować klimat śródziemnomorski, z wyraźnymi toskańskimi wpływami (to ukochane miejsce na ziemi Agnieszki).

– Na szczęście nie musiałyśmy szukać kompromisów, bo jedna ze wspierających mnie przyjaciółek, zresztą architektka, Agnieszka Pierzchała, lubi te same klimaty, i porozumiewałyśmy się świetnie – opowiada pani domu. Są więc ciepłe odcienie: beże, oliwki i ukochane zielenie, jest naturalne drewno.

Najpierw powstał parter z salonikiem kominkowym, kuchnią i jadalnią (dwie ostatnie w dawnym garażu, dzięki czemu mają ogromne okno w miejscu drzwi). Gwiazdą salonu jest kominek znaleziony na zapleczu sklepu, porzucony przez klienta, który go zamówił, ale już nie odebrał. Pasował idealnie rozmiarem i kolorem.

Dołączyły do niego rustykalne meble z Mode De Vie, kanapa obita miodowym welurem (Mebelplast), gobelinowe poduszki ze sklepu Romantica i dodatki z Galerii Lawenda w Kazimierzu Dolnym.

Kuchnia w subtelnym zielonym kolorze była robiona na zamówienie przez znajomego stolarza – według zdjęcia z pięknego albumu o pejzażach i domach w Prowansji. Jest kopią prawdziwej włoskiej kuchni. W jadalni meble ze starzonego bielonego dębu. Prosty ciężki stół, a przy nim rattanowe ogrodowe fotele wyściełane miękkimi poduchami.

Romantyczny włoski styl nie tylko dla kobiet

Ledwie Agnieszka jako tako urządziła parter, a już musiała z domu wyjeżdżać. I to na długo. Dostała świetną propozycję pracy – dwa lata w Luksemburgu. Zanim jednak wyjechała, przyjaciółka architektka namówiła ją na małą sesję fotograficzną domu, tak na wszelki wypadek („Bo nigdy nie wiadomo, czy wrócisz, a może będziesz chciała wynająć albo sprzedać, trzeba utrwalić, jak dom wygląda dziś”).

– W przedwyjazdowej gorączce nie miałam czasu się tym zajmować, ale ona wszystko przygotowała, łącznie ze znalezieniem fotografa – opowiada Agnieszka. Fotograf przyjechał, zrobił zdjęcia i pojechał. Zapomniał tylko zabrać zasilacza (podobno przez przypadek, ale w tym domu z zielonym dachem nie można mieć takiej pewności). Wrócił po niego. A miesiąc później pojechał do Luksemburga po Agnieszkę. Intratny kontrakt został szczęśliwie zerwany, a oni swoje wesele wyprawili oczywiście w Toskanii...

Po powrocie skończyli remontować piętro z sypialnią, pokojem dziecięcym i mikroskopijnym gabinetem pani domu. Teraz lekko je przemeblowują.

Tekst: Michalina Kaczmarkiewicz
Stylizacja i zdjęcia: Aneta Tryczyńska

reklama