Francuska elegancja, mnóstwo duńskich i holenderskich dekoracji, do tego doskonałe polskie rzemiosło. A wszystko w willi na poznańskim Sołaczu.

reklama

Gdyby kolory miały zapach, ten dom pachniałby jak flakon najszlachetniejszych perfum. Dziesiątki subtelnych, błękitnych tonów, od rozwodnionych akwarel, po odcienie wpadające w marengo i granat. Wystarczy kilka promieni południowego słońca czy blask świec. Odbijają się w lustrach, kryształowych dekoracjach, błądzą po złoconych ramach i spektakl gotowy. W roli głównej atmosfera, absolutnie nie do podrobienia.

Elegancka willa na Sołaczu

Idealnego architekta tak samo trudno znaleźć, jak serdecznego przyjaciela, ale Renata miała szczęście. Po długich poszukiwaniach trafiła na profesjonalistów, którym powierzyła odrestaurowanie i urządzenie swojej ponad 400-metrowej willi z 1911 roku. Było to niemal 20 lat temu na szczecińskim Pogodnie. Projekt przygotował Ryszard Fiedczak, a Agata Pleśniarowicz zaprojektowała wnętrza.

Pogodno okazało się tylko przystankiem w podróży – Renata zatęskniła za rodzinnym Poznaniem, a dokładnie za Sołaczem, spokojną, willową dzielnicą miasta, która od zawsze uwodziła ją elegancją i niepowtarzalnym, nieco dekadenckim klimatem. Willa, którą wypatrzyli z mężem, była skarbem w rozsypce, nigdy po wojnie nie doczekała się remontu. Renata na szczęście wiedziała, do kogo dzwonić na ratunek. Do sprawdzonego przed laty teamu. Teraz dołączyła do niego jeszcze córka Agaty Pleśniarowicz – Hanna Włodarczyk.

Błękitne wnętrza: tajemnica aranżacji

Poznański dom jest o połowę mniejszy od tego w Szczecinie, ale właściciele kupili także posiadłość w Toskanii, więc nie musieli się rozstawać z ukochanymi meblami. Renata wspólnie z Agatą ustaliły, co z wielkiej kolekcji mebli, luster, obrazów i dekoracji wyruszy na Sołacz, a co trafi do Italii. Błękitne wnętrza – taki był punkt wyjścia dla projektu poznańskiej willi. Kolory – jak pisał Gauguin – są głębokim i tajemniczym językiem. Na Sołaczu to się czuje.

Szczęścia podczas restauracji domu nie miały resztki podłóg, więc do holu, kuchni i jadalni na werandzie sprowadzono posadzki z belgijskiego wapienia, a połączone salony wyłożono holenderskim dębowym parkietem z Chapel Parket w delikatnym szarym odcieniu.

Kuchnia z toskańską duszą

Właścicielka wyśmienicie i dużo gotuje, więc niesłychanie ważne było urządzenie kuchni. W wysokich szafkach znajdują się niezliczone półki na przyprawy oraz butelki z octami i oliwą, które Renata od kilku lat przywozi ze swojej toskańskiej posiadłości. Płytkie drewniane szuflady są przeznaczone na kartofle i cebulę. Po obu stronach szafki pod zlewozmywakiem zamontowano wyciągane drewniane pałąki na kuchenne ścierki. To maszyna do gotowania – nie sposób nie sparafrazować Le Corbusiera.
Kuchnię połączono z przeszkloną werandą-jadalnią, która została zaprojektowana i dobudowana tak, by willa odzyskała przedwojenny sznyt. Na ścianach Renata zaaranżowała galerię weneckich zwierciadeł. Pierwsze takie lustra Agata wypatrzyła wiele lat temu w małym miasteczku w Toskanii i po powrocie namówiła Renatę na zbieranie najbardziej wyszukanych antycznych egzemplarzy. Czas między posiłkami odmierza na werandzie duński zegar. To przy nim przesiadują najchętniej szkockie teriery Gregor oraz Gin.

Dom dla rodziny i przyjaciół

Meble i dekoracje wiele smaku zawdzięczają rodzimym twórcom. Fronty kuchennych szafek oraz drzwi to jesion pokryty szarym i ciemnogranatowym olejem, dzieło Jerzego Kaczanowskiego i Leszka Piękosia – stolarzy z Pogodna. Marek Mikołajonek, specjalista od renowacji starych mebli, zrobił stoły do jadalni oraz salonu, odnowił starą szafę do sypialni. Z kolei wezgłowia łóżek w obu sypialniach przyjechały od szczecińskiego tapicera Zbigniewa Litwy, a tkaniny marki Élitis projektantki sprowadziły z Francji. Mniejszą sypialnię zdobi kultowa tapeta Sandberg Nordiska Museet, zeszłoroczny zwycięzca Homes & Gardens Fabric Award.

Nie tylko rodzina wyśmienicie czuje się w ukochanym Poznaniu. Syn Leszek zaanektował już dla siebie poddasze, często odwiedzają ich przyjaciele. Wpada też Agata ze Stefcią. Mała jest zachwycona. Konikami na kółkach i zegarem dźwięcznie wybijającym godziny.

Tekst i stylizacja: Alicja Radej
Zdjęcia: Dariusz Radej