Nie dajcie się zwieść. To nie jest stuletnia rezydencja z antykami. Powstała niedawno, ale świetnie udaje staruszka.

Dom a la francuski dworek

Gdy tylko zobaczyłam ten dom a la francuski dworek i dowiedziałam się, że jest w Belgii, od razu wiedziałam, kto przyłożył rękę do jego urządzenia. Znam bardzo dobrze ją i jej blog. Wiem, że uwielbia zamki. Sama kilka restaurowała, a kiedy spędza wakacje za granicą, zawsze musi jakiś odwiedzić. To, co tam podpatrzy, proponuje swoim klientom. Ma słabość do cegły, kamienia i staroci (w końcu jest dyplomowanym antykwariuszem). Greet Lefevre – bo o niej mowa – to jedna z najbardziej znanych belgijskich dekoratorek wnętrz. Właścicielka rodzinnej stolarskiej manufaktury – Lefevre Interiors, która od 1890 roku robi Belgom meble – i autorka znanego bloga Belgian Pearls, prawdziwej kopalni pomysłów.

Nowy dom jak stara rezydencja

Dom w Brugii, który Greet urządziła, wygląda, jakby miał ze sto lat, a tak naprawdę powstał niedawno. Wszystko dzięki sprytnym zabiegom – materiały „z brodą” łączą się tu z rzeczami i meblami zrobionymi współcześnie. Podłoga w holu to mozaika ze starych jak świat kamiennych płytek „Belgian Blue Stone” i kararyjskiego marmuru. Na sufitach gdzieniegdzie wiekowe odratowane dębowe belki albo sklepienie Kleina przypominające kolebkę. W bibliotece podłoga ułożona jak w pałacu. A w salonie „wisienka na torcie” – XIX-wieczny gzyms dopasowany do współcześnie zrobionego kominka.

Tyle starego – nie licząc kilku antycznych drobiazgów. Reszta, stylizowana, powstała współcześnie. Przepastne biblioteki, kredensy, krzesła (oczywiście spod ręki rzemieślników z Lefevre Interiors), które w każdym detalu naśladują „przodków”. Są jednak od nich lżejsze, bo w jasnych kolorach albo z surowego drewna. Do tego kilka nowoczesnych obrazów i pokaźna kolekcja ceramiki.

> Porcelana i kwiaty: idealna para

I mamy belgijską perełkę. Mały zameczek XXI wieku, taki jak Greet lubi najbardziej.


Tekst: Katarzyna Sadłowska
Zdjęcia: Luc Roymans/Chilli Media

reklama