Dużo lnów, przecieranek i porcelanowych kolekcji. Antyki w towarzystwie pasteli. Właścicielka kocha Prowansję i Toskanię, dlatego hiszpańską hacjendę potraktowała z lekkością stylu francuskiego.

 

Chociaż Carolina Sanchez kupiła farmę wiele lat temu, ze zbudowaniem domu czekała. Żyła trochę za szybko, urządzając wnętrza innym, handlowała antykami, podróżowała... Od czasu do czasu rozmyślała o swoim przyszłym domu – planowała pokoje tak, aby każdy miał niezwykły widok, kreśliła w notesie kominek, „budowała” basen, szukała klasyków pasujących do salonu. Gdy postanowiła trochę zwolnić tempo, pomyślała, że jest gotowa, aby stworzyć dzieło życia. Nie myślała, że przy okazji dużo w tym życiu zmieni.

Hacjenda nie tylko dla rodziny

Na początku dom miał być niewielki – na rodzinne wypady za miasto. Jednak z czasem Carolina uznała, że fajnie byłoby spędzać czas nie tylko z przyjaciółmi. Postanowiła wrzucić swoją ofertę do internetu. Dlatego wybudowała hacjendę z osiemdziesięciometrowym salonem oraz siedmioma (!) gościnnymi sypialniami. Zaplanowała też pokój kominkowy, ogromną kuchnię i takąż jadalnię… Goście mogą spędzać czas na patio, kilku tarasach, przy basenie albo w bajkowym ogrodzie z plątaniną ścieżek czy na ławeczkach ukrytych wśród roślin.

Carolina organizuje również kursy gotowania (paella, kuropatwa, zupa cebulowa, ciasto czekoladowe to absolutne hity), robi modne w okolicy pikniki, ale też eleganckie przyjęcia. Ale jeśli ktoś szuka spokoju i samotności, znajdzie je. Jest tyle miejsca, że mieszkańcy mogą spotkać się tylko przy śniadaniu, a potem każdy zajmuje się tym, co lubi najbardziej.

Niezwykła jest także okolica – dom znajduje się w Candeledzie, małym miasteczku w środkowej Hiszpanii z widokiem na góry Sierra de Gredos. Okna najpiękniejszej sypialni wychodzą na zazwyczaj ośnieżony najwyższy szczyt Almanzor. A jeśli ktoś nie przepada za górskimi wycieczkami, może pograć w golfa (za płotem jest dziewięciodołkowe pole) albo popatrzeć na ptaki (w okolicy spotkamy birdwatcherów z całej Europy). Fajnie spłynąć kajakiem po malowniczej rzece Tiétar, pojeździć konno albo wybrać się do muzeum pszczół i popróbować lokalnego miodu.

Francuski styl dekoracji

Zachwycający jest sam dom, zupełnie zresztą niepodobny w wystroju do przyciężkawych kastylijskich siedzib. Ponieważ Carolina najbardziej na świecie lubi Prowansję i Toskanię, postanowiła luksusową hacjendę urządzić po francusku. Dlaczego? Bo aranżacje w stylu francuskim dodają wnętrzom wyjątkowej lekkości.

Carolina zrezygnowała z ciemnych kolorów na ścianach na rzecz złamanej bieli, zieleni i beżów, odrobiny błękitów. Francuskiej elegancji dodały też podłogi z błyszczącego jaśniutkiego marmuru, które miejscami przykryła sizalowymi dywanami. Gdzieniegdzie sufity ozdobiła sosnowymi deskami, na piętrze odsłoniła belkowania dachu, wprowadzając tym samym do wnętrz rustykalny detal.

Meble, także francuskie – choć na pierwszy rzut oka wydają się przypadkową zbieraniną, są to w większości antyki pieczołowicie wyszukiwane na targach południowej Francji. Carolina cieszy się, że wreszcie może się nimi pochwalić, a nawet je sprzedać. Uważa, że XIX-wieczna komoda w eleganckim domu prezentuje się sto razy lepiej niż w sklepie, poza tym właścicielka uwielbia zmiany, więc bez żalu zamienia toskański pomocnik na ludwikowski stolik.

Najwięcej mebli ma naturalny kolor, ale kraciaste foteliki w salonie zdobią delikatne przecierki, pomocnicze stoliki są rozbielone, a meble w kuchni delikatnie zielone z dużą wyspą w kolorze drewna, żeby wszyscy adepci sztuki kulinarnej się przy niej zmieścili.

Polecamy także: Styl francuski w domu na Mazurach

Zdjęcia: Felipe Scheffel/RBA Images

Stylizacja: Rocio Padura/RBA Images