Joanna I Cezary mają cztery córki, dużą rodzinę oraz wielu przyjaciół. Chcieli, by w ich nowym domu każdy czuł się swobodnie.

Dom ma 225 metrów i stoi w jednej z najmodniejszych lokalizacji Trójmiasta – w Gdyni Redłowo, niedaleko Klifu Orłowskiego. Ścieżką przez las idzie się stąd nad morze pięć minut. Państwo Maciołkowie kupili go w stanie surowym i zaczęli zmieniać zgodnie z dwoma założeniami: że będzie wygodny dla każdego członka rodziny, począwszy od rodziców, a skończywszy na Antosi, która dopiero miała przyjść na świat, i że będzie w nim wszystko, o czym marzyli.

Pani domu zawsze podobało się art déco i koniecznie chciała mieć wielki stół, przy którym można usadzić wszystkich bliskich podczas rodzinnych zjazdów. Pan domu wiedział już, że w królestwie kobiet bardzo ważna jest liczba i wyposażenie łazienek, oraz był zwolennikiem klasycznego podziału: na dole kuchnia otwarta na jadalnię i salon z kominkiem, na piętrze sypialnie. Harmonijne pogodzenie tych życzeń było możliwe dzięki zatrudnieniu jako architekta wnętrz Joanny Kiryłowicz, która wcześniej już projektowała dla nich apartament i była zaprzyjaźniona z rodziną. Nie tylko znała więc upodobania właścicieli i wiedziała, jak daleko może się posunąć w proponowaniu im nowatorskich rozwiązań, ale też była bardzo otwarta na wszelkie sugestie z ich strony.

ART DECO NIE TYLKO W DODATKACH

Najbardziej spektakularne rozwiązania to ściana ze spieku kwarcowego, przetykana mosiężnymi listwami, i drzwi wejściowe z kryształowego szkła, oddzielające wiatrołap od mieszkania. Pokrycie całej ściany tymi włoskimi płytami – niektóre mają ponad 3 metry długości – zaproponowała Joanny Kiryłowicz, zainspirowana stylem Fendi Casa. W połączeniu z marmurowym kominkiem ściana sprawia nowoczesne wrażenie. – Joanna i Cezary są bardzo wymagającymi klientami – mówi projektantka. – Mają świetny gust i oboje wiedzą, czego chcą.

Poza krzesłami i fotelem znanych światowych marek (Papadatos i Vitra) oraz stolikami kawowymi, które osobiście wybierała pani domu, wszystkie meble były projektowane przeze mnie i później robione na zamówienie. Dzięki temu można było nie tylko uzyskać bardzo dobrą jakość, ale też zadbać o każdy detal – wielki stół z blatem z dębowego forniru ma delikatnie wyprofilowany rant, dzięki czemu nie wygląda zbyt masywnie. Ścisła współpraca projektantki wnętrz z właścicielami domu dała świetny efekt, bo obie Joanny w miarę postępu prac poruszały się jak idealna para w tańcu.

– Gdy pokazałam Asi piękne drzwi w stylu art déco, z kryształowymi, prostokątnymi szybkami oprawionymi w czarny metal, których zdjęcie znalazłam gdzieś na platformie Pinterest, zaprojektowała w podobnym stylu drzwi u nas w domu – opowiada Joanna Maciołek. – Wprowadziła dodatkowe mosiężne elementy, nawiązujące do listew na ścianie. Wszystkie zaproponowane przez nią rzeczy: kafelki w małe ośmiokąty do kuchni i rybia łuska na ścianie łazienki, sprowadzone na zamówienie marokańskie kafle w białe gwiazdeczki czy roleta malowana w koralowce w łazience dziewczynek są w naszym stylu. Zaprzyjaźniłyśmy się z Asią podczas tych trzech miesięcy, bo właśnie tyle trwała przebudowa i urządzanie domu.

NOWOCZESNY, DOBRZE ZAPLANOWANY DOM

W połowie lutego 2017 r. weszła tu ekipa remontowa, a w Dzień Dziecka obudziliśmy się po raz pierwszy już w nowym domu. A w dodatku następnego dnia świętowaliśmy urodziny mojego męża! I Czarek, i ja dotychczas żyliśmy w mieszkaniach, to jest nasz pierwszy wymarzony dom. Muszę przyznać, że spełnił nasze marzenia – kończy Joanna. Przy sześcioosobowej rodzinie ważny jest nie tylko wystrój, ale też bardzo staranne rozplanowanie przestrzeni, by każdy z domowników miał i swoje miejsce, i poczucie komfortu. Rodzice mają więc połączoną z małżeńską sypialnią łazienkę do własnej dyspozycji, córki – wygodną wannę, szybki prysznic i dwie umywalki.

Dziewczynki zajmują trzy pokoje: najstarsza, dwunastoletnia Martynka (nie ma jej na zdjęciach, miała wtedy egzamin w szkole) mieszka sama. Oprócz sportowych pasji ma uzdolnienia plastyczne, interesuje się architekturą i sztuką – akwarela stojąca na biurku (zdjęcie po lewej) to jej dzieło. Bliźniaczki mają po 10 lat i dzielą jeden pokój. Śpią na ulubionym piętrowym łóżku: na górze sypia Daria, na dole Laura. Pomieszczenie jest dość duże, ale Joanna Kiryłowicz dodatkowo zadbała tu o staranną zabudowę szaf i takie ustawienie biurek, by każda z dziewczynek miała miejsce tylko dla siebie.

Dziecięcy pokój z owalnym łóżeczkiem, pełniącym także rolę kojca, to królestwo najmłodszej Antosi. Niedawno skończyła roczek i jej urodziny świętowało 30 osób, a i to nie byli wszyscy krewni i przyjaciele. Antonina, którą jak w piosence z Kabaretu Starszych Panów „wszyscy Tolą zwą”, latem często jest usypiana w ciągu dnia na mniejszym tarasie – kameralnym i bardzo cichym. Większy taras, z widokiem na piękną jabłoń, to w letnie weekendy częste miejsce rodzinnych śniadań.

Czy jest coś, co zmieniliby w domu, mając za sobą doświadczenia jego rocznego użytkowania? – Zrezygnowałbym z frezowanych wcięć przy szafkach kuchennych oraz nadświetli nad drzwiami – mówi bez wahania Cezary Maciołek, zapracowany prezes dużej firmy. – To są bardzo efektowne detale i świetnie wyglądają we wnętrzu, niewątpliwie dodają mu urody. Ale też nie są łatwe do utrzymania w czystości, wymagają dużo starań. Wolę, byśmy ten czas poświęcali dzieciom i sobie nawzajem.

>> Zobacz też: Przytulny dom w nowoczesnym stylu << 

Tekst: Elżbieta Szawarska
Zdjęcia: Celestyna Król
Stylizacja: Katarzyna Młodzińska, Celestyna Król