Czerń i biel z plasterkiem cytryny. 

Pierwsze wrażenie: mieszka tu ktoś, kto potrafi podejmować męskie decyzje i nie boi się kontrastów. Kolejne: to człowiek dowcipny, umie bawić się kolorem, lubi grafikę i architekturę.

Magdalena i Krzysztof prowadzą sklep ze słodkimi meblami dla dzieci My Room. Ale dla siebie para 30-latków wymarzyła mieszkanie z pazurem. Nowoczesne, lecz nie chłodną galerię pełną dizajnerskich przedmiotów. Wyzwanie w sam raz dla Anny Koszeli, młodej warszawskiej architektki wnętrz, która urządzanie domów traktuje jak robienie kolażu. Technika niby starożytna, znana w Chinach kilka tysięcy lat temu, a jednocześnie bardzo współczesna, polegająca na tworzeniu kompozycji z różnych materiałów: drogich i tanich, prostych i szlachetnych, kolorowych i czarno-białych. Anna takie kontrasty uwielbia. Niecodzienne zderzenia i mieszanie stylów to jej żywioł.

W pracowni architektki popijamy kawę ze złotej porcelany, którą wypatrzyła na pchlim targu, a siedzimy na reanimowanych krzesełkach z lat 50. Kiedyś służyły paniom w jakimś urzędzie, dziś zamiast siedzisk z dermy mają tapicerki w jedwabne rajskie ptaki. – Czytałam ostatnio o jubilerze Peterze Carlu Fabergé, który robił bajeczne jaja wielkanocne dla Romanowów – opowiada. – Mawiał, że ważniejsza jest sama dekoracja niż to, z jakiego powstała materiału. Nie zawsze coś musi być drogocenne, żeby miało wartość.

W apartamencie koło Parku Szczęśliwickiego miksuje miękkie z twardym, gładkie z szorstkim, błyszczące z matowym. Na ścianach, podłogach, drzwiczkach szafek spokojne, rytmiczne kwadraty, a obok wybuch temperamentu – pełen ekspresji, zygzakowaty fotel Snake Poliformu czy druciany wieszak, stylizowany na lata 60., w pełnym fantazji przegięciu.

Kontrast goni kontrast. Ciemne jest tylko pozornie ciemne, w głębi kryją się przecież intrygujące detale, które wyławiamy z cienia. Na przykład poduchy na sofie (BoConcept) – wszystkie grafitowe, a każda inna: jedwabne, włochate, gniecione i pliso-wane. Jasne z kolei zachwyca przejściami od matu do lśnienia. A energetyczną atmosferę tworzą żółte dodatki, choćby siedzisko „cytryna”. To puf Sweet 40 (MoodDesign) stworzony przez Martina Churbę, argentyńskiego projektanta mody, dla firmy Gervasoni, który pomieszał nowoczesną technologię (kulki z polistyrenu wewnątrz) z tradycyjnym rękodziełem. Efekt? Cytrus ubrany w wydziergany na drutach golf.

Ten podstawowy kontrast to jednak biel i czerń. Zderzenie ponadczasowe, które zawsze wygląda efektownie. W przedpokoju na podłodze migają mozaikowe kostki, na ścianie tapeta nawiązująca do japońskich grafik, do tego zabawna tapicerowana grafitowym welurem podświetlona wnęka, w której można przysiąść, by zmienić buty. W sypialni graficzny op-art nad głową (nawiązuje do motywu z posadzki) i wezgłowie z czarnego weluru. W końcu czerń – choć wibruje od emocji, jednocześnie wycisza i tuli do snu.

Anna nie tylko urządziła mieszkanie, lecz także zaprojektowała meble: czarny dębowy stół na jednej, ale za to wyjątkowo zgrabnej, nodze i przypominający, a jakże, szachownicę regał w holu. Można przy nim poczytać – ekscentryczny, cudownie wygodny fotel Coconut z lat 50. jest idealnym przytuliskiem. Albo popatrzeć na zabawny plakat knajpki Saturator z Magazynu Praga.


Tekst: Joanna Halena
Stylizacja: Iza Skorupka
Fotografie: Rafał Lipski
Autorki projektu: Anna Koszela, Marzena Demkowicz
Za pomoc w sesji dziękujemy firmom GlamStore oraz Indivi Design Store.

reklama