Pejzaż biało-zielony

Ogrody małe i duże

 Bourton House najpiękniej wygląda zimą.

Kilometry zmrożonych żywopłotów poskręcanych jak włoskie lody, przyciętych w stożki i kule.

„Przepiękny!”, „Absolutnie powalający”, „Uczta dla zmysłów” – takie ochy i achy można znaleźć w opasłej księdze pamiątkowej wystawionej dla odwiedzających Bourton House. A pomyśleć, że niewiele brakowało, by przepadł, zniknął, bo absolutnie nie miał szczęścia do właścicieli.

W XVI wieku po ogrodzie spacerowali zakonnicy, należał do klasztoru. Potem trafiał w ręce kolejnych „sirów”, którzy specjalnie serca do roślin nie mieli. Gdy trzydzieści lat temu Bourton House kupili miłośnicy wszystkiego, co piękne i zielone – Richard i Monique Paice – był już w opłakanym stanie: po dawnej świetności zostały trzy hektary chaszczy, chwastów i zarośli, z których gdzieniegdzie wystawały staruteńkie imponujące drzewa i krzaki.

Na pomoc wezwali wytrawnego ogrodnika Paula Nichollsa i rok po roku przywracali ogród do życia. A że Paul oprócz dobrej ręki do roślin ma też żyłkę hazardzisty, zestawił ze sobą takie odmiany, które nigdzie indziej razem nie występują. Obok róż posadził kaktusy, tropikalne tibouchiny, kaukaskie byliny (mikołajek olbrzymi), leśne tytonie, swojskie bluszcze i dosłownie kilometry żywopłotów. Tym ostatnim poświęcił chyba najwięcej uwagi: rzeźbił jak skręcone włoskie lody, wycinał stożki, walce i graniastosłupy, aż powstały geometryczne labirynty.

Z czasem ogród został otwarty dla zwiedzających. I choć nie wszystko było idealnie – Nicholls nieraz przyznawał się, że popełnił kilka błędów, bo posadził rośliny w niezbyt szczęśliwych miejscach, przez co rosły wolniej i nie tak pięknie jak powinny – pięć lat temu Bourton House okrzyknięto najpiękniejszym ogrodem Anglii.

Gdy niedawno miasteczko Cotswolds obiegła wieść, że państwo Paice chcą go sprzedać, mieszkańcy zamarli. Bali się, czy nowy właściciel ogrodu nie zamknie. Na szczęście nic takiego się nie stało, a i Paul zachował posadę. Ale to akurat nic dziwnego.

Tekst: Gap photos/East News
Tłumaczenie: Dorota Paśniewska
Fotografie: Jason Ingram/Gap photos/East News
www.bourtonhouse.com