Z wizytą u państwa Niemczyckich

Ogrody małe i duże

Piękno tej rezydencji wtopionej w naturę podkreśla niezwykła, zadbana zieleń.

Jest tu coś i dla ciała, i dla ducha. Dziki las, angielski trawnik, strumień, sad, kort, wisząca ławeczka... Zapraszamy na spacer po ogrodzie Katarzyny i Zbigniewa Niemczyckich.

Konstancin, jedna z najpiękniejszych podwarszawskich miejscowości. Uzdrowisko, dookoła lasy, park z tężnią, cukiernia z najlepszymi pod słońcem rożkami z wiśnią i wystawne rezydencje znanych osób schowane w przepastnych ogrodach. Dla niektórych takie polskie Beverly Hills. Swoją posiadłość mają tu także państwo Niemczyccy.

Już sama brama zapowiada to, co czeka nas w środku – wielki świat. Pani Katarzyna wypatrzyła ją w czasie wycieczki po Los Angeles w jednej z rezydencji i nie mogła oderwać oczu. Zrobiła kilkanaście zdjęć, żeby nie umknął nawet najmniejszy szczegół. W Polsce znalazła kowala, który zrobił idealną kopię. Obok dekoracyjnych detali najważniejszy był kolor, a właściwie połączenie dwóch – dały ciekawą rdzawą patynę.

Zacznijmy od czegoś dla ducha i tych najbardziej uroczych zakątków. Do posiadłości, jak do najpiękniejszych rezydencji we Francji czy Włoszech, prowadzi aleja ze starymi drzewami, tutaj z sosnami. Na jej końcu stoi klasyczna biała willa z mnóstwem przytulnych tarasów, częściowo otulona bluszczem i otoczona ogromnym ogrodoparkiem.

Przed domem rosną białe i amarantowe rododendrony, a także białe, fioletowe, czerwone i niebieskie hortensje – ulubione kwiaty pani Katarzyny. Główna część ogrodu jest z tyłu, za willą i zaczyna się szerokim angielskim trawnikiem z alejkami obsadzonymi bukszpanem i fontanną ze starego francuskiego château. Ta wypielęgnowana część sąsiaduje z dzikim sosnowym laskiem, gdzie drzewa, pod którymi rosną konwalie i krzaki jagód, oplata bujny bluszcz.

Na skraju lasku stoi kuta altanka, w sam raz na popołudniową herbatę albo lunch w słońcu. Jeszcze ciekawsza jest wisząca ławka oplatająca starą sosnę – trzeba się na nią wspiąć po niewielkiej drabince. Pani Katarzyna zobaczyła ją w jednej z zagranicznych gazet wnętrzarskich. Jest wymarzonym miejscem na długie godziny z książką. Czasem w upalne dni do ogrodu trafia też metalowe łóżko z epoki Ludwika XV, kupione w paryskim antykwariacie – ten pomysł podpatrzyła z kolei u znajomych na Costa Brava.

Dom po bokach otaczają pagórki, z jednego spływa strumyk porośnięty trawami, trzcinami i niezapominajkami, który na końcu rozlewa się w niewielkie oczko. Przy nim wygrzewa się w słońcu bogini Wenus. Z kamienia. Na drugiej górce rosną: borówka amerykańska i truskawki oraz niezliczone zioła, takie jak: rozmaryn, bazylia, kolendra, estragon, mięta. W ogrodzie zmieścił się też kort, a obok sad z jabłonkami, czereśniami, śliwami, gruszkami oraz orzechami. To dla ciała.

Gdy pogoda nie dopisuje, państwo Niemczyccy i ich goście zawsze mogą przenieść się na częściowo osłonięty taras porośnięty amarantowymi różami Rothschild. Na jego ścianach namalowane są iluzoryczne freski przedstawiające francuski zamglony pejzaż. Kiedy jednak grzeje słońce, a wieczory są gorące, ogród i odsłonięte tarasy na górze, z których widać całą posiadłość, nie mają konkurencji.

Tekst i fotografie: Leszek Brzoza

reklama