Drzewa i krzewy przyjechały już duże. Kosić trzeba tylko trawnik, wszystko inne rośnie samo jak na drożdżach. Oto ogród dla zapracowanego biznesmena, trudno uwierzyć, że powstał dopiero dwa lata temu.

Ogród dla zapracowanego biznesmena

Dwa lata temu rosło tu tylko jedno olbrzymie drzewo. Takich naturalnych „mebli“ projektanci – Magdalena Ignaczak i Jacek Kunca – nigdy nie lekceważą. Specjalnie z myślą o pomnikowym dębie urządzili więc całą działkę. On był początkiem, a resztę, z domem i meblami włącznie, tak poustawiali, żeby z każdej strony można było podziwiać rozłożystą koronę. To dlatego od południa pojawiło się wielkie przeszklenie.

Latem przysłaniają je liście, dając miły półcień, zimą konary rzucają malownicze cienie w salonie i jadalni. W podobny sposób ogród „rozmawia” z całym domem. Gdyby porównać działkę z książką, okazałoby się, że kartki parzyste to zieleń, a nieparzyste – dom. Jeślibyśmy książkę złożyli, ogród byłby lustrzanym odbiciem willi. Tu i tam są salon, kuchnia, jadalnia, część wypoczynkowa.

– Projektowaliśmy równocześnie budynek, wnętrze i otoczenie. Dlatego z okien jest widok na najpiękniejsze rośliny. Niebo jest sufitem, zieleń tworzy ściany, które można modelować, krzewy i kwiaty wewnątrz to meble. Nie byłoby takiego efektu, gdyby trzy projekty powstawały oddzielnie – mówi Magdalena Ignaczak.

Aranżacja ogrodu: podział terenu na dwie strefy

Ogród podzielili na dwie części: od strony ulicy i bramy wjazdowej jest przestrzeń użytkowa, wysypana żwirem. Łatwo ją utrzymać, bo nie trzeba biegać z kosiarką, a drobne szare kamyki są genialnym tłem dla srebrnozielonych juk, azalii i prześlicznych magnolii ‘Daphne’ z olbrzymimi pachnącymi kwiatami w kolorze lodów waniliowych, które wyglądają, jakby na gałęziach przysiadły wielkie motyle. Chociaż są tak efektowne, nie wymagają szczególnej opieki. W tym roku lato było upalne i wiele roślin kwitło dwa razy, więc można było dłużej się nimi cieszyć. Od furtki prowadzi ścieżka z kostki granitowej, która przechodzi płynnie w duże płyty z tego samego kamienia. Kompozycję zamyka gęsta dwumetrowa zielona ściana z cisów.

Za nią zaczyna się część prywatna – tajemniczy ogród w ramie z wysokich tuj. Zawsze zielona granica była konieczna – przecież ogrodu miejskiego nie da się „otworzyć” na las czy łąki, bo dookoła ma sąsiadów.

reklama

Zadaszony taras

Magda: – Z tujami nie chcieliśmy jednak przesadzać. Dlatego posadziliśmy tsugi, czyli choiny kanadyjskie. Mają gęste krótkie igły i ładny odcień zieleni, a do tego można je formować. Nieprzycięte wyglądają, jakby je narysowało dziecko. Od frontu – białe karłowate azalie. Tłem dla nich są ostrokrzewy i jałowce. Dalej delikatny klon japoński, dywany pomarańczowych i żółtych liliowców oraz białe magnolie. Od wiosny do przymrozków cały czas coś kwitnie. Pierwsze zaczynają oczary, po nich łososiowe begonie, niemal bezobsługowe, a potem piękne, niesamowite hortensje – białe kule, które przekwitając, zielenieją. Działka ma 1300 m, nie jest więc wielka, a jednak udało się tak poprowadzić ścieżkę, że można nią pójść dookoła na spacer i ukryć się wśród kwiatów i krzewów.

Staw w ogrodzie

Pośrodku tarasu płytki kamienny staw, taki „uspokajacz”. Dziś rodzina, z początku trochę niechętna pomysłowi, nie wyobraża sobie bez niego życia. Podobnie jak dzikie kaczki, które lądują tu czasem, żeby odpocząć przed kolejną podróżą. Przy zadaszonym tarasie można przechadzać się pod ozdobnymi jabłoniami po zielonym dywanie z trawy; to jedyny kawałek ogrodu, który wymaga koszenia.

Do kuchni i jadalni pod chmurką trzeba przejść obok stawu, gdzie stoi kamienny granitowy stół i ręcznie robiony grill stylizowany na francuską kuchnię z rusztem na korbkę, prawdziwe cacko. Magda i Jacek urządzili go na tarasie; za ścianą znajduje się domowy living room z widokiem na pole kalin szorstkolistnych ze srebrnymi liśćmi, łączkę zimozielonych pierisów, a dalej ozdobne jabłonie i katalpy oraz bajeczne różowe magnolie, oczary i pęcherznice, których liście czerwienieją jesienią. Latem gospodarze wystawiają na dwór egzotyczne strelicje, które zimą trzeba zabrać do domu. Ale warto, bo zakwitają w tak jaskrawych kolorach, że wyglądają jak rajskie ptaki.

Japońskie rośliny

Jeśli pójdziemy bocznymi schodami na taras, spojrzymy z góry na sosnę wejmutkę, pomarańczowe liliowce, łany rododendronów i winobluszcz. – To takie japońskie muśnięcie, do którego doprowadza nas tajemnicza ścieżka. Na jej końcu czeka nagroda: plantacja borówek amerykańskich, które można sobie poskubać po spacerze.

Ogród wygląda, jakby rósł tu od kilkunastu lat, tymczasem ma dopiero dwa. – Sprowadzaliśmy duże rośliny, by właściciel nie musiał czekać – mówi Magda. – Do końca nie wierzył, że nasz plan się uda, że wiosną ogród się po prostu obudzi, a on będzie chodził i wąchał. Uwierzył, gdy nagle rozkwitła magnolia. Tak się ucieszył, że zaraz do nas zadzwonił.

Tekst: Joanna Halena
Zdjęcia: archiwum JM STUDIO ARCHITEKTONICZNE
Kontakt do projektantów: www.jmsa.pl

Zobacz też: Dom nad jeziorem Hamilton.