Geometryczna biżuteria Piotra Małysza

Projektanci

Robię rzeczy… proste, geometryczne, bez udziwnień. Czasem słyszę, że moja biżuteria jest techniczna, że wszystko jest równe, poukładane. To prawda. Jeśli coś jest krzywe, się rusza – to w sposób zamierzony. Może dlatego tak dobrze sprzedaję się w Niemczech.

Lubię zaskakiwać… wykorzystuję różne materiały. Kiedyś były to tworzywa sztuczne, pleksa, płynne akryle. Łączyłem je ze srebrem i innymi metalami. Teraz jest stal i nadal srebro.

Inspiruje mnie… architektura. Przęsła mostów, maszyny, urządzenia, różne tryby, zapadki. Widziałem ostatnio bardzo fajne śruby mocujące drzwiczki w pewnej gablocie. Zrobiłem ich zdjęcie i już coś mi się z tego w głowie wykluwa.

Mam swój styl… i zawsze się go trzymam. Nawet kiedy zacząłem projektować dla Amerykanów, którzy lubią dużo i na błyszcząco, połączyłem prostą formę z kolorowymi i świecącymi kamieniami.

Zacząłem… przez przypadek. Byłem w liceum i chciałem zarobić na wakacje, a Marcin Zaremski, znany projektant biżuterii, szukał pomocników do pracowni. Pociągało mnie raczej malarstwo, ale nim się zorientowałem, połknąłem bakcyla. Wyrzuciłem meble z pokoju i urządziłem pracownię z prawdziwego zdarzenia.

Czasem nie rozumiem kobiet… choć to dla nich od ćwierć wieku robię biżuterię. Kiedyś na konkurs wymyśliłem naszyjniki i bransolety ze sprężyny. Bardziej dla zabawy, spodobała mi się ta forma. A potem latami sprzedawałem je we Włoszech, w Hiszpanii, w Niemczech. Trochę się dziwiłem, bo te sprężyny są wielkie, ciężkie, wplątują się we włosy. Kiedyś pewna Niemka powiedziała mi, że są jak „depilator”, a mimo to kupiła taki naszyjnik.

Wysłuchała: Agata Teleżyńska
Zdjęcia: Piotr Małysz
Kontakt do projektanta: piotrekmalyszdesign@gmail.com

reklama