Tu niedźwiadek z olimpiady w Moskwie, tam sowiecka wersja konika pony. Studio Klausa Haapaniemiego tonie w kiczowatych maskotkach z krajów byłego ZSRR. 

reklama

Czyżby fiński dizajner (rocznik 70) nie wyrósł wciąż z dziecięcych zabawek? Nic z tych rzeczy – one go inspirują. Ilustracje, którymi zdobi tkaniny i porcelanę, pełne są kwiatów-olbrzymów, fantastycznych owadów, sów, pawi, jeleni. Jest w nich coś z kreskówek lat 80. i z muminków. Ze skandynawskiego eposu „Kalevala” o początkach świata, z rosyjskich baśni i fińskiego folkloru.

Mały Klaus, jak każde dziecko, lubił bajki. Ale gdy inni tylko je czytali, on wymyślał. A właściwie – rysował. Wyobraźnię rozpalały teatralne kostiumy, które szyła jego babcia, i książki z ilustracjami Iwana Bilibina, znanego rosyjskiego rysownika. – Duże wrażenie robił na mnie też czeski „Krecik” – dodaje Haapaniemi. – Precyzyjna, ręczna animacja. Nie to, co współczesne kreskówki w 3D.

Zaczynał od nadruków na ubrania dla największych modowych marek: Diesela, Marimekko, Dolce & Gabbany, Levi’sa czy Cacharel. Popularność zdobył dzięki modzie, ale nie ogranicza się do tkanin. Kilka lat temu stworzył porcelanę Taika dla firmy Iittala – folkowe wzory w intensywnych kolorach odświeżyły wizerunek marki. Potem przyszła kolej na książkę: Haapaniemi narysował bajkę dla dzieci „Samuraj Neko” o szlachetnym wojowniku, a fińska autorka Rosa Liksom dopisała historię. Wreszcie zaprojektował świąteczne dekoracje dla japońskiego centrum handlowego Isetan oraz etykietę na butelkę legendarnej fińskiej wódki Koskenkorva.

Od pewnego czasu prowadzi z dizajnerką Mią Wallenius firmę: wypuścił już kolekcję ręcznie drukowanej pościeli, szali i ręczników. Zaprojektował kilka dywanów (na przykład z różowym wielorybem). Teraz pracuje nad autorskimi meblami. Czy będą tak samo wymyślne jak słynne ilustracje?

Tekst: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: www.klaush.com