Z dr Magdaleną Śniegulską-Gomułą, kuratorką wystawy „Od manufaktury magnackiej do przemysłu. Ceramika ćmielowska w zbiorach Muzeum Narodowego w Kielcach”, Rozmawia Staszek gieżyński.  

Jak to w końcu jest z tą angielską królową? Pija herbatkę z ćmielowskiej filiżanki? 
(Śmiech). Nic mi na ten temat nie wiadomo. Ktoś puścił taką plotkę i nawet pytano mnie o to w Ćmielowie. Oficjalnie dementujemy!
Na pewno? Przecież wczesne przedmioty z Ćmielowa wzorowano na angielskich wyrobach Wedgwooda. 
Na wyrobach angielskich wzorowano naczynia fajansowe. Mamy w zbiorach ćmielowską wazę, która jest kopią Wedgwooda. Porcelana była wtedy droga, królował fajans, a najlepszy robili właśnie Anglicy. Ich wzory i dekoracje podchwyciła cała Europa, także „Ćmielów”.
Manufakturę założył Jacek hrabia Małachowski, były kanclerz wielki koronny. Po co mu ona była? 
Małachowski postępował zgodnie z duchem czasów, działał na rzecz rozwoju rękodzieła i przemysłu rodzimego. Zakładając farfurnię w Ćmielowie, kontynuował ugruntowane w Polsce tradycje tworzenia manufaktur magnackich. Produkcję rozpoczęto w 1809 roku. W dobrach Małachowskiego było wszystko, czego potrzeba: złoża gliny, las, piach, a przede wszystkim ludzie do pracy.
Przecież wtedy była pańszczyzna!
Synowie włościan byli pierwszymi uczniami w fabryce. Chłopów pańszczyźnianych zatrudniano przy wydobyciu gliny, jednak gdy jeden z nich zginął w wypadku, zaangażowano górników.
Po fajansie przyszedł czas na porcelanę? 
Porcelanę zaczęto produkować w 1838 roku. Równolegle – jeszcze przez ponad czterdzieści lat – wyrabiano fajans. Zrezygnował z niego kolejny właściciel, kupiec warszawski Kazimierz Cybulski, który m.in. rozwinął produkcję kamionki. Była ona tania, ale świetnej jakości. „Ćmielów” dostał za nią nagrody na wystawach w Filadelfii i w Paryżu.
Mam wrażenie, że prawdziwy złoty okres nadszedł w latach międzywojennych. 
To prawda. Fabryka właściwie przejęła polski rynek porcelany. Pracowano na kilka zmian. Powstawały znakomite serwisy, świetna plastyka figuralna. Okresem owocnym były też lata 1900-1914. Mnie urzekają naczynia z przełomu wieków, w których widać wpływy secesji. Są one zdobione reliefami i subtelnymi motywami kwiatowymi, na przykład gałązkami bzu. Tak znakomitej technicznie, cienkościennej i przeświecającej porcelany jak wówczas dziś już się nie robi. Ale zmieniły się też oczekiwania odbiorców. 
Co zobaczymy na wystawie? 
Tak jak to sugeruje tytuł, pokażemy ceramikę chronologicznie – blisko 700 eksponatów z naszych zbiorów i kilkanaście zabytków z Muzeum Narodowego w Krakowie, w tym obiektów najstarszych, a także przykłady majoliki i kamionek. Osobno prezentowane będą figurki oraz najnowsza produkcja ćmielowskiej fabryki – jak zapewnia producent – jeszcze ciepła.Tak naprawdę ta wystawa jest też o tym, jak inna była niegdyś kultura życia, o tym, że był czas na celebrowanie prostych czynności, na wypicie kawy z pięknej filiżanki. 

Wystawa czynna od 16 lipca do 31 października. „Weranda” jest patronem medialnym.

reklama