Gotowanie - smakowanie

Kuchnia

Taka teraz moda – w kuchni przyjmujemy gości i razem mieszamy sosy.

Nie obejdzie się bez dużego stołu albo przynajmniej kącika przy wyspie. Tylko wtedy będziemy aktorami w teatrze smaków.

Do sypialni chodzę spać, do salonu – pooglądać telewizję, a żeby naprawdę pożyć – wybieram kuchnię. To tutaj zbiera się rodzina, przyjaciele, tutaj rozmawiamy i spędzamy wolny czas – mówi Giancarlo Russo, włoski kucharz, który mieszka w Polsce od trzynastu lat i w Wesołej pod Warszawą prowadzi restaurację Trattoria Giancarlo. – Nawet mój czteroletni synek najlepiej bawi się w kuchni, pomagając mi w gotowaniu: dostaje malutki ceramiczny nożyk i kroi warzywa na insalata russa, czyli po polsku jarzynową sałatkę – chwali się Włoch.

W jego kraju kuchnia to serce domu, a sercem kuchni jest duży wygodny stół. Giancarlo ustawił go tuż obok wyspy – tak, żeby wygodniej mu było podawać potrawy. – Gotuję na oczach gości, którzy od razu mogą wszystkiego spróbować, jest przy tym dużo śmiechu i hałasu, ucztowaniu nie ma końca, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto chce jeszcze coś przekąsić, wtedy przygotowuję spaghetti z pomidorkami koktajlowymi, bazylią, czosnkiem i szczyptą chilli, proste, szybkie i przepyszne – opowiada. I wspomina swój rodzinny dom w Palermo: – Tam też stał na środku duży stół, tylko zamiast wyspy z kuchenką mieliśmy najprawdziwszy kamienny piec.

I pomyśleć, że kiedyś takie ucztowanie w kuchni byłoby nie do pomyślenia. W bogatych szlacheckich i mieszczańskich domach jaśnie państwo nie mieli do kuchni praktycznie dostępu. Często znajdowała się ona w osobnym budynku, a z powodu wiecznie płonącego na palenisku ognia panował w niej taki upał, że trudno tam było wytrzymać. Stół, owszem stał, drewniany, z grubym blatem, ale służył tylko do przyrządzania posiłków.

Jednak czasy się zmieniają i dziś wszyscy zgodnie przyznają, że najlepsze przyjęcia i najciekawsze dyskusje toczą się w kuchni. I nie tylko przy stole.

Co jest najmodniejsze? – Wąskie, wciśnięte w kąt minibary odchodzą do lamusa – mówi Monika Świtulska z firmy HTH. – Teraz goście mają miejsce przy wyspie: blat jest szeroki, masywny i mieści się przy nim nawet kilka osób. Pojawiają się też stoły, które są przedłużeniem wyspy, czasem ustawiamy je prostopadle do niej, tak by wygodniej było podawać gościom jedzenie. Na ogół blat stołu jest identyczny jak ten na wyspie, może mieć tylko inne nogi: HTH zaproponowała kiedyś takie inspirowane Orientem i malowane na niebiesko – opowiada.

Kuchnia już od dawna przypomina salon: są w niej półki z książkami, podnóżki, pufy. – Firma HTH projektuje niskie ławy do siedzenia połączone z wyspą. Albo pojemne szuflady na dziecięce zabawki, bo maluchy coraz częściej bawią się blisko kuchni pod czujnym okiem mamy – dodaje pani Monika. – W Danii projektanci poszli jeszcze dalej i prócz stołów wstawiają do kuchni sofy – przyjęcie przez cały wieczór toczy się w jednym pomieszczeniu.

Wiemy już, jakie kuchnie mają południowcy, jakie mieszkańcy dalekiej Północy. A co wybierają Polacy? – Z braku miejsca najczęściej małe stoliki przytulone do wyspy czy blaty mocowane do ściany. A jeśli kuchnia jest duża, stawiają na tradycyjne rodzinne stoły – mówi pani Monika. Ale czy spędzają przy nich równie dużo czasu co Włosi? Zdaniem Giancarla Russo Polacy wciąż gdzieś się spieszą. – Wracacie do domu po całym dniu pracy i jesteście tak głodni, że wrzucacie na ząb cokolwiek i gdziekolwiek, przed telewizorem. My wolimy przekąsić coś małego na lunch, żeby wieczorem spokojnie celebrować kolację z rodziną. Przy stole. Niedaleko palnika, na którym gotuje się pasta.

Tekst: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: archiwa firm

 

reklama