Jak dogrzać mieszkanie zimą? Warto zainwestować w tradycyjny kominek, biokominek albo grzejnik. Podpowiadamy, co wybrać.

Kominek dopasowany do wnętrza

Zgadnij, gdzie jest kominek? W najlepsze wędruje po całym domu. Na środek pokoju, na stolik albo na ścianę jak obrazek... O tym, jak bardzo są dla nas ważne, świadczą stworzone na ich cześć pomniki. W 2005 roku w rosyjskiej Samarze stanął dwumetrowy żeliwny grzejnik – wieńczyła go sylwetka kota wygrzewającego się na parapecie. Pomnik powstał z nie byle jakiej okazji: 150 lat wcześniej w Sankt Petersburgu zamontowano pierwszy na świecie kaloryfer. Skonstruował go... Włoch, Franz San Galli. Co mieszkaniec ciepłej Italii mógł wiedzieć o marznięciu? Całkiem sporo, bo od lat mieszkał w Rosji.

Ognista walizeczka

Jeszcze do niedawna obowiązywała niepisana zasada: dla tych, co wolą klasykę – kominki, dla młodych i nowoczesnych – kaloryfery. Dzisiaj na szczęście się to zmienia.

Pierwsi na pewno przekonają się do grzejników, które są jak małe dzieła sztuki: przypominają impresjonistyczne obrazy (Cordivari), płaskorzeźby (Caleido), artystyczne instalacje (Kalmar, grzejnik niczym plaster miodu), a te zrobione z polerowanego inoxu z powodzeniem zastępują lustra (Runtal).

Drudzy z łatwością wybiorą dla siebie kominek, bo w sklepach jest coraz więcej modeli na biopaliwo, które kształtem w niczym nie ustępują dizajnerskim żeberkom. Dowód? Firma Vertijet zaprojektowała niedawno kominek-walizkę. Travelmate bez problemu może z nami podróżować. Ma klasyczną obudowę ze stali nierdzewnej i dwóch tafli ceramicznego szkła oraz praktyczną rączkę. Dla tych, którzy planują krótszy wypad, projektanci przewidzieli niewielki kuferek, czarny lub biały. Z kolei marka Cosihome wypuściła smukły pistacjowy biokominek Calypso wzorowany na słynnym krześle Vernera Pantona. Sprawdzi się w popartowych wnętrzach, a kupimy go w różnych kolorach. Dla bardziej zachowawczych rosyjska firma Art Flame proponuje Classique. Nowoczesne palenisko, otoczone czterema szybami, dostało „klasyczną” podstawę, czyli tradycyjny drewniany stolik kawowy na złotych nóżkach.

Płomienie na ekranie

Na tym kominkowa rewolucja się nie kończy. Biokominki wbudujemy teraz w meble (szafę, ławę, bibliotekę, a nawet kuchenną wyspę), a gdy nam się znudzą, przesłonimy je suwanymi drzwiczkami. Włoska marka MCZ zamontowała kominek tuż obok plazmy i dała mu czarną obudowę, identyczną jak w telewizorze. Efekt? Wydaje się, jakby wisiały dwa ekrany.

Co więcej, najmodniejsze modele dostały dekoracyjne gadżety: firma AkoStone proponuje na przykład ozdobne ceramiczne kamienie. Są ogniotrwałe, szkliwione i do wyboru w trzech kolorach: czarnym, białym lub złotym. Albo praktyczne nawilżacze powietrza montowane nawet w poczciwej kozie. Nie można zapomnieć o kominkowych akcesoriach – dizajnerskich szufelkach czy pogrzebaczach, nawet drewno na opał nie leży byle jak i byle gdzie, tylko w specjalnie zaprojektowanych wnękach.

Mając takich konkurentów, również tradycyjne kominki muszą nadążać za modą. Ostatnio odważniej wysuwają się na środek salonu, budowane na granicy pokojów „patrzą” jednocześnie na dwa wnętrza, a gdy trzeba, pełnią nawet funkcję grilla (niektóre modele Kominków Kozłowski). Wreszcie są i takie, które, stojąc na tle ogromnego okna, pozwalają jednocześnie podziwiać i widok, i ogień.

Opracowanie i tekst: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: serwisy prasowe firm

reklama