Kolor może zdziałać cuda – rano doda energii, wieczorem zrelaksuje. Dlatego tak ważny jest w sypialni, bo tu zaczynamy i kończymy każdy dzień.

Angielska łączka, lawenda z ogródka, szkocka krata, modne paski. A wszystko w tysiącach kolorów, od romantycznych pasteli po soczyste i drapieżne. Jaką pościel wybrać? Polecamy pięć marek, które podbiły świat.

Pip Studio: Pip urodziła się w niewielkim holenderskim miasteczku nad morzem. „Pip” to było pierwsze słowo, które powiedziała jako dziecko. Od tamtej pory tak na nią wołają. Naprawdę ma na imię Catharina. Towarzyszy jej zawsze papużka Tjommy, która uwielbia siedzieć na głowie albo ramieniu. Jak zapewniają przyjaciele, Pip jest osobą ciepłą i wrażliwą, nigdy nie zrani słowem. To niepoprawna marzycielka. Nic dziwnego, że tkaniny, które projektuje, są równie kobiece i subtelne. W kwiatach i pastelach, w sam raz małej i dużej dla romantyczki, idealnie pasują do motta Pip: szczęśliwa pościel dla szczęśliwych ludzi.

Jane Churchill: Nie mylić z Jennie, matką Winstona Churchilla. Choć nie przyjaźni się z królami ani politykami, jest równie sławna jak skandalistka epoki wiktoriańskiej. Jednak sławę zawdzięcza nie aferom, które wywołuje, ale wnętrzom, które tworzy. Ciotką Jane Churchill była znana dekoratorka wnętrz Nancy Lancaster. W latach 40. założyła Sibyl Colefax & John Fowler, wpływową brytyjską markę, promując tzw. wiejski styl angielski. To po niej Jane odziedziczyła firmę i miłość do tego, co wyspiarskie. O jej tkaninach mówi się: the best of British. Nic dodać, nic ująć.

Bluebellgray: Fi Douglas miała zostać ma-larką. I maluje, ale nie obrazy, tylko... pościel. A że ze wszystkich technik malarskich najbardziej lubi farby wodne, to jej tkaniny wyglądają jak akwarele. Dziś Bluebellgray jest jedną z największych szkockich marek produkujących tkaniny. Pościel i poduszki szyte są z na- turalnej bawełny i ręcznie malowane, a ich znak rozpoznawczy to kwiaty: chabry, maki, kwitnące gałązki jabłoni, lawenda.

Melli Mello: Nazwa wzięła się od francuskiego méli-mélo, co znaczy miszmasz. Bo holenderska marka łączy elementy z różnych kultur i stylów. Jest trochę grafiki, trochę kwiatów, trochę etnicznych motywów. Dużo złota i metalicznego połysku. Tu łypie na nas sowa, tam z tropikalnej roślinności wychyla się papuga. Pozornie nic do siebie nie pasuje, a jednak wszystko gra. Mocnymi kolorami, odważnymi zestawieniami. Słowem, boho w pościeli.

Sylvie Thiriez: Kultowa francuska marka. Jej pościel wyróżniają hafty i ozdobne aplikacje, ale przede wszystkim motywy – Sylvie kocha zwierzęta i otwarte przestrzenie (góry, lasy, pola, łąki), stąd kołdry i poduszki w osiołki (osiołek jest też w logo marki), jaskółki, jelonki, łosie, ptasie piórka. Wybiera tylko i wyłącznie naturalną certyfikowaną bawełnę bezpieczną dla zdrowia oraz kolory ziemi: biele, beże, szarości.

Tekst i opracowanie: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: materiały prasowe firm

reklama