Pościel niebanalna

Sypialnia

Puchowe piernaty, poduchy, wałki, pledy, kapy, narzuty, falbany, koronki, bławatne altembasy. Wraca moda na przepych. Na łóżkach ma być dużo, dużo, dużo.

W Almanachu „Świata Kobiecego” z 1926 roku autor poradnika o modzie w sypialni z uporem godnym lepszej sprawy przekonywał gospodynie, że dekoracyjne kapy, powiewne kapryski i przeróżnej maści poduszki nie są już ani modne, ani praktyczne. Proponował w zamian pedantycznie zaścielone łóżko, puste, nakryte ulizaną narzutą. Stąd był już tylko krok do nijakich tapczanów i wersalek z PRL-u, ze schowkiem na pościelową bieliznę, by tam upchnięta nikogo nie raziła. Takie oszczędne zaścielanie pokutuje, niestety, w Polsce do dziś. Tymczasem na świecie...

Na łóżku im tłoczniej, tym lepiej. W angielskich, francuskich i szwedzkich sypialniach piętrzy się niezliczona ilość wałków i poduszek (najmodniejsze dziś to kwadratowe i prostokątne), ułożonych nawet w trzech rzędach. Do tego narzuta: pierwsza przykrywa całe łóżko, druga niby od niechcenia jest odwinięta, a na niej, w nogach, przerzucony pled. Do tego leżący na łóżku szlafrok we wzory identyczne jak pościel. Tkaniny we wszelkie możliwe desenie i kolory. Brytyjczycy mają swoją Laurę Ashley, Szwedzi Lexingtona, Australijczycy Sheridana. Zestawiają szkocką kratę i pasy, poduszki z włóczki i barokowe wałki z chwostami.

– Polacy nadal boją się takich połączeń, wolą tkaniny w kwiaty i dwie poduchy – ubolewa Bożena Kocój, dekoratorka wnętrz. Francuzi pod kolor pościeli dobierają abażury, obrusy, pokrowce na krzesła, kapcie, woreczki na bieliznę, pachnące saszetki. Czasem dorzucają kilka dekoracyjnych ręczników, ułożonych w równym rządku na rekamierze, w nogach łóżka albo fantazyjnie wyglądających ze starych walizek i pudeł.

– W Anglii kufry wyściela się tą samą tkaniną lub tapetą, jak ta na ścianie albo na zagłówku łóżka – podpowiada dekoratorka. – Czasem kiedy skończę urządzać dom, właścicielki wchodzą do sypialni i robią zdjęcia zaścielonego łóżka. Chcą mieć ściągawkę – opowiada dekoratorka. Cóż, przy takim natłoku i braku doświadczenia, trzeba się ratować dokumentacją fotograficzną. – Skąd mamy się na tym znać? W Szwecji ścielenia łóżek uczą na studiach, taki przedmiot zaliczają studenci wzornictwa przemysłowego – mówi Bożena.

Ale ważne jest nie tylko nakrycie, lecz i to, co pod spodem. – W Ameryce kładzie się trzy materace: jeden na stelażu, na nim drugi – gruby, sprężynowy i trzeci, na samej górze, zupełnie cienki – dodaje. W Szwecji popularne są ostatnio pięknie haftowane sienniki. Używa się ich do wyściełania starych rozsuwanych otoman, na punkcie których Skandynawowie zupełnie oszaleli. Nie wystarczy też samo prześcieradło.

– W Szwecji wykończone jest falbaną, która przypomina lambrekin i maskuje dół łóżka – podpowiada dekoratorka. Czasem falbanę zastępują tapicerowane boki. Kołdra? Zawsze większa niż materac. – Jeśli mamy materac o szerokości 140 cm, to kołdra powinna mieć 220 cm. Tak, by swobodnie opadała po bokach łóżka – tłumaczy Bożena.

– Z pierzyn polecam kołdrę puchową wypełnioną gęsim puchem, który jest lżejszy niż kaczy – podpowiada Ewelina Chadżi ze sklepu Jysk. I nie obawiajmy się, że szybko się zniszczy. – Puchowe kołdry pierzemy sami, w 60 stopniach – przekonuje. – Niedowiarki mogą wrzucić do pralki piłeczki tenisowe, przynajmniej pięć, dzięki nim puch równomiernie się rozbije podczas prania – radzi. A jeśli nadal upieramy się przy kołdrach syntetycznych, to tylko z tak zwanego włókna lekko silikonowanego, które sprawia, że pierzyna jest przyjemniejsza w dotyku.


Tekst: Monika A. Utnik
Fotografie: archiwa firm

reklama