Kiedyś była to zamkowa stajnia - dziś jest tętniący życiem loft.

Gwar był jak w ulu. Wokół masywnej wyspy zastawionej karafkami i napoczętymi butelkami krążyli panowie w czerwonych fartuchach, ze specjalnymi kieliszkami do degustacji wina. Zebranej grupce ludzi tłumaczyli z przejęciem sekrety swojego fachu: jak rozróżniać smaki i aromaty alkoholi, jakie wino pasuje do jakiej potrawy, w jaki sposób je serwować.

W tym samym czasie na drugim krańcu długiego mebla dwóch rosłych kucharzy pokazywało, co można wyczarować z cukinii, w powietrzu pachniało pieczenią i octem balsamicznym, z pieca wyjeżdżała kolejna smakowita potrawa. Zatrzymałam się w drzwiach kuchni zachwycona i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że ktoś bacznie mi się przygląda.

– Pani na warsztaty? – spytała uśmiechnięta kobieta.
– Nie, jestem dziennikarką, byłyśmy umówione – odparłam.
– Ach, rzeczywiście, przepraszam. Od rana mamy warsztaty kulinarne i degustacje prowadzone przez sommelierów, urwanie głowy. Już od kilku lat organizuję takie kursy – wytłumaczyła. – Skoro tu jesteśmy, to zaczniemy od kuchni – wzięła mnie pod rękę i ruszyłyśmy oglądać jej loft, który powstał z połączenia starej stajni ze stodołą.

Dom w Normandii Candice kupiła przypadkiem. Przyjeżdżała tu regularnie w weekendy do znajomych. Uwielbiała włóczęgi po nadmorskich osadach i targach staroci. Którejś soboty odkryła w okolicy wieś Perche, a w niej XIX-wieczny zamek – spodobał jej się, ale bez przesady. Za to nie mogła oderwać oczu od zabudowań gospodarczych. Znalazła właścicieli i od słowa do słowa okazało się, że stajnia i stodoła są na sprzedaż.
Z zewnątrz dom miał zachować dawny charakter, w środku przypominać nowoczesny loft.

– Musieliśmy zagospodarować czterysta metrów kwadratowych, trzeba było zainstalować elektryczność, ogrzewanie, usunąć kilka ścian. Istne szaleństwo! – wspomina.
Zatrudnili więc architekta i ekipę lokalnych rzemieślników. Ci ostatni część pomysłów nowych właścicieli uznali za dziwactwo.

– Chyba nie spodobała im się surowość wnętrza: betonowe podłogi, ceglane ściany, kamienne blaty w kuchni, metalowe lampy – opowiada Candice. – Ciągle pytali, czemu tu tyle szarości, czerni, brązu. Tyle pustej przestrzeni i przeskalowanych mebli: czterometrowy stół, nienaturalnie długa wyspa, olbrzymia biblioteka. Ale dziś przyznają, że świetnie to wszystko wyszło.

Może dlatego, że Candice ociepliła dom stylowymi fotelami i kanapami Chesterfield, jasnym drewnem i tkaninami, a do holu wybrała witrażowe drzwi. Kiedy świeci słońce, loft zalany jest wręcz światłem. Gdy wróciłyśmy do kuchni, degustacja dobiegała końca. Kursanci bez skrępowania wygrzewali się nad basenem, nie zważając na górę brudnych naczyń piętrzących się dookoła. – I kto to teraz wszystko posprząta! – zaśmiała się Candice, podwijając rękawy.


Tekst: Barbara Divry/Cote Maison/East News
Tumaczenie: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: Nicolas Tosi/Cote Ouest/Cote Maison/East News

reklama