Ulubiony kolor Kamili? Uwielbia wszystkie, byleby tylko było ich mnóstwo i każdy jaskrawy albo lepiej powiedzieć – neonowy. Ale czego spodziewać się po kimś, kto ubiera się, mieszka i żyje kolorowo!

Kamila Ryciak ma tyle energii, że mogłaby obdzielić nią kilka osób. Drobna blondynka perlistym śmiechem budzi... warszawiaków bladym świtem. Dokładnie o szóstej, kiedy rozpoczyna w radio audycję. Mówi o sobie, że jest chronicznie niewyspanym didżejem i tak pewnie zostanie, bo w radio zakochana jest bez pamięci. Po audycji pędzi do MTV Networks Polska, gdzie pracuje jako producentka. Potem jeszcze jakimś cudem znajduje trochę czasu dla najbliższych i przyjaciół. Pewnie gdyby doba była dłuższa, wymyśliłaby sobie jeszcze kilka innych zajęć.

Niedawno w przerwach pomiędzy pracą i spotkaniami udało jej się urządzić mieszkanie. Bawiła się w nim kolorami, tak jak bawi się modą. Na co dzień nosi się, jak mówi, „neonowo”. Zestawia z pozoru niepasujące odcienie. – Przełamuję kolorowe stereotypy – żartuje. – Co z tego, że ktoś stwierdził, że żółty i fiolet do siebie nie pasują. Ja je noszę i czuję się wyśmienicie – tłumaczy. Może to jej temperament, może osobowość, ale Kamili zawsze do twarzy w takich śmiałych kombinacjach.

W jej pierwszym własnym mieszkaniu nie mogło ich zabraknąć. – Bałam się, żeby nie było pstrokato, kolory wprowadzałam więc ostrożnie, dawkowałam – wspomina. Najpierw pojawił się lekko fluorescencyjny fiolet. Pomalowała nim podświetlaną wnękę za kanapą oraz ściankę zaprojektowaną specjalnie pod telewizor.

Okazał się idealnym kompanem dla mocnych barw pop-artu, bo w takich wybrała dodatki. Kuchnia jest spokojna, co nie znaczy, że bez zadziorności. W pozornie neutralnej, biało-czarnej, zamiast kolorowych kontrastów – glazura z graficznymi kwiatami. Z kolei do sypialni i łazienki wybrała odcienie brązu, żeby łatwo było się zrelaksować.

Pomysł na mieszkanie rodził się podczas nocnych rozmów Kamili z mamą, która z zamiłowania projektuje wnętrza. – Łatwo ze mną nie miała – wspomina z uśmiechem gospodyni. – Zdarzało się, że przegadane godzinami plany brały w łeb, bo znienacka zakochiwałam się w jakimś przedmiocie i musiałam go mieć. Tak było z kolorowym wieszakiem firmy Vitra projektu Charlesa & Raya Eamesów, który zajął ostatecznie miejsce wnękowej szafy.

Dziś nawet mama przyznaje, że idealnie tu pasuje, a barwne drewniane kulki wyglądają, jakby zaprojektowano je specjalnie do tego mieszkania. – Garderoba na wierzchu? Kolorowe buty i torby dodają tylko uroku całości. Po co je ukrywać?! – tłumaczy Kamila.

Decyzję o kupnie mieszkania podjęła w Budapeszcie, gdzie pracowała jako prezenterka telewizyjna. Wynajmowała apartament w starej kamienicy w centrum. Wysoki na pięć metrów, z ornamentami i sztukateriami na sufitach. Taka dostojność ją przytłaczała.

Marzyła o czymś lekkim, nowoczesnym. Odpowiednie mieszkanie znalazła w warszawskim Wilanowie – z oknami od sufitu do ziemi i ogromnym tarasem. Jeszcze tylko nie zdążyła nacieszyć się sielskimi krajobrazami i ciszą. Winni? Taras i grill. Tak się spodobały znajomym, że co weekend wpadali pogrillować. – Teraz obiecuję sobie, że więcej czasu spędzę z książką na hamaku, a grill pod klucz – żartuje Kamila.


Tekst i stylizacja: Aśka Ciesielska
Fotografie: Daniel Barczyński