Żona do męża: „Kochanie, nastaw mi poranną mgiełkę z zapachem mokrego mchu”. Oto głos dobiegający z łazienki przyszłości.

Dziś gwałtowna letnia ulewa może nas zaskoczyć nawet w domowym zaciszu. Zaraz potem poczujemy zapach wilgotnej ziemi z dyskretną nutą leśnych owoców. W te okoliczności przyrody przenosimy się, stojąc... pod prysznicem.

Natury nie da się podrobić, jednak zastępy specjalistów skupionych przed komputerami pracują nad tym, byśmy mogli odtworzyć w domu i ulewę, i mżawkę. To choreografowie strumieni. Dzięki nim możemy wybierać pomiędzy biczami wodnymi, dżdżem, a nawet mgłą (m.in. pod prysznicem Sensory Sky firmy Dornbracht). Ci, którzy przyzwyczaili się do kąpieli pod małą słuchawką prysznicową w ciasnej kabinie, przeżyją szok – brodzik tak „urósł”, że można się w nim położyć, a panel, z którego tryska woda, ma powierzchnię kiosku z gazetami. Prysznic świeci w różnych kolorach (udaje na przykład zachód słońca albo brzask) i potrafi rozpylić uwodzące olejki eteryczne.
Słowem, zmysły szaleją, bo współczesne łazienki są jak profesjonalne spa naszpikowane inteligentnymi sprzętami. Czego potrzeba, by poczuć się jak w salonie piękności?

NATURALNOŚĆ. Sprawdzi się drewno i kamień. Czasem udaje się połączyć dwa w jednym – mebel włoskiej firmy Boffi ma orzechowe fronty i mineralny blat. Czasem pomoże… dobra imitacja – rozmaite gatunki drewna i kamienia świetnie naśladuje ceramika, na przykład płytki hiszpańskiej firmy Venis.

CIEPŁO. Warto śledzić nowe technologie. Kominek z dwustronnym paleniskiem (Kominki Kozłowski) ogrzeje dwa pomieszczenia. Wolno stojąca sauna (Duravit) nie będzie wymagała przebudowy łazienki.

PIĘKNE DETALE. To może być porcelanowy uchwyt do szafki (jak True Oak firmy Villeroy & Boch), ręcznie malowana umywalka (Herbeau) albo płytki ścienne z motywem fali (Tubądzin).

ŚWIATŁO. Maksymaliści zamontują wielką taflę szkła oddzielającą łazienkę od ogrodu (Agape), minimaliści – choćby okno dachowe (Velux). Jeśli do łazienki wpadnie choć odrobina dziennego światła, będziemy mogli ustawić w niej rośliny. A im więcej kwiatów i cytrynowych drzewek, tym bliżej jesteśmy egzotycznego spa.

STREFA RELAKSU. Wanna z miękkim podgłówkiem to jedno. Prysznic z ławeczką też się przyda. Ale oprócz tego w domowym spa koniecznie musi znaleźć się szezlong  (na przykład pikowany od Kare Design), przepastny fotel (choćby klasyk Barcelona firmy Knoll – obowiązkowo z podnóżkiem) czy huśtawka (Bubble Chair projektu Eero Aarnio). No bo gdzie lepiej odpocząć z maseczką na twarzy?

TROCHĘ EKSTRAWAGANCJI. To może być fototapeta z wodospadem, która „przenosi” kąpiel w plener (Dornbracht) albo wielkie lampy w kształcie ptasich gniazd (Agape). Słowem, natura w pełnej odsłonie. Ale relaks niejedno ma imię. Wiedzą to ci, którym podoba się styl loftowy. Moczą się w wannie wyglądającej jak przerobiona baryłka na ropę naftową. Stoi na podłodze z betonu, w otoczeniu stalowych dodatków. Każdy ma to, co lubi.

Tekst: Beata Majchrowska
Zdjęcia: serwisy prasowe firm