– Ceremonialne tkaniny, tarcze wojowników czy misy w magiczne wzory... Kiedy są wokół mnie, czuję, że jestem u siebie – opowiada Dorota, właścicielka mieszkania.

Jej życie związane jest z Nowym Jorkiem, ale postanowiła kupić w Polsce mieszkanie, żeby móc kiedyś wrócić do ukochanej Warszawy. O zaprojektowanie wnętrza poprosiła architektkę Annę Olgę Chmielewską, do której dołączyła potem Agnieszka Warnowska.

Dorota: Fascynuje mnie sztuka afrykańska i latynoska, jej duchowość, magia, czyli to, od czego człowiek Zachodu tak się dystansuje. Kiedyś odwiedziłam katedrę w Cuzco – ogromne wrażenie zrobiła na mnie „Ostatnia wieczerza”, gdzie zamiast chleba apostołowie jedzą świnkę morską. To jest ta magia...

Anna: Lubię opowieści Doroty. Podjęłam więc wyzwanie i zaczęłam szukać neutralnego tła dla jej etnicznej kolekcji.

Biel, drewno i wszystko, co naturalne 

Dziewczyny spotkały się raz. Omawiały projekt przez dwa dni. Obejrzały zdjęcia przedmiotów, które Dorota chciała zaprezentować w mieszkaniu, i ustaliły paletę kolorystyczną. Wybrały naturalne drewno na podłogi, biel ścian i szaf, szare tapicerki i wykończenia. Wiadomo było, że nadają na tych samych falach. Potem umawiały się raz w tygodniu na dłuższe rozmowy przez Skype’a.

Mieszkanie na osiedlu z połowy lat 90. było wynajmowane na biuro. Miało stare instalacje, zniszczone ściany i niebieską wykładzinę. Na 80 metrach Anna zaplanowała kuchnię z salonem, sypialnię z garderobą i pralnię.

Anna: Najtrudniej było pokazać Dorocie faktury blatów i płytek, bo na zdjęciach ich nie widać. Zawsze robiłam je telefonem w świetle dziennym i wysyłałam.

Dorota: Rewanżowałam się zdjęciami coraz to nowszych przedmiotów, które chciałam widzieć na ścianach.

Zrobiły zestawienia mebli – z Pottery Barn, Zuivera, Ikea... Nawet tkaniny i poszewki dobierały tak, by uzupełniały etniczne motywy. Szukały ich w H&M Home, HK Living, Be Pure. Na koniec Anna dodała egzotyczne rośliny – alokazje i filodendrony.

Anna: Kiedy Dorota weszła do mieszkania, było trochę jak w domowych rewolucjach. Oniemiała.

Dorota: Choć śledziłam postępy, wreszcie zobaczyłam całość. Nie mogłam się doczekać powieszenia prac, które zwiozłam ze Stanów.

Wystrój wnętrz, który można się zarazić 

Dziewczyny rozłożyły je na podłodze i wybrały te, które dla Doroty były ważne. Podarunki od znajomych, zdjęcie z Mali, mapę zrobioną przez kanadyjskich Indian. A potem zajęły się układaniem. Zaczęły od tkaniny na ścianie w salonie i dokładały kolejne rzeczy. Kompozycja jest zresztą cały czas otwarta.

Dorota: Pracujemy dalej z Anną. Teraz urządzamy kolejne mieszkanie. Będzie ukłonem w stronę meksykańskiego architekta Luisa Barragána, którego bardzo cenię, to taki minimal z intensywnymi kolorami.

Anna: Dorota zaraziła mnie etnicznymi klimatami. Dostałam od niej tarczę wojowników kameruńskich. Powiesiłam ją nad kanapą. Chyba wprowadzę takie dodatki także w moim domu. 

Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: Jola Skóra/Jam Kolektyw
Stylizacja: Anna Olga Chmielewska/Jam Kolektyw