Kolor i styl: apartament pied-à-terre

Kolor i styl: apartament pied-à-terre

Stylowe i przytulne

To była mała rewolucja – Agnieszka i Jacek odkryli, że można mieć mniej rzeczy, mieszkać bardziej nowocześnie i kolorowo. A wszystko zaczęło się od kilku... obrazów. 

reklama
Zieloną komodę zaprojektowała właścicielka. Można kupić ją w jej sklepie.


Kolorowe wnętrza inspirowane obrazami

Rok temu Agnieszka urządzała nowe mieszkanie i potrzebowała obrazów do domu. Lubiła koliste, hipnotyzujące kompozycje Wojciecha Fangora, bo czuła spokój, patrząc na nie. Kiedy zaczęła szukać w internecie czegoś w podobnym duchu, trafiła na pracę przedstawiającą zielono-turkusowo-granatowe kręgi. Spodobała jej się tak bardzo, że szybko umówiła się z jej autorką – malarką Jolantą Johnson – w jej warszawskiej pracowni i odkryła... skarbnicę. Kupiła od razu cztery płótna – trzy abstrakcje i jeden akt. Dziś wszystkie wiszą w mieszkaniu (ta, która zachwyciła ją jako pierwsza – nad sofą) i można powiedzieć, że to one je urządziły.

– To do nich dobierałam kolory mebli i dodatków. Ośmieliły mnie, bo dotąd raczej mieszkaliśmy we wnętrzach stonowanych – tłumaczy właścicielka. Kupiła m.in. niebieską kanapę i zaprojektowała szmaragdową komodę, którą dziś zachwycają się wszyscy goście. Szybko okazało się, że nie tylko kolor pojawił się dzięki obrazom.

> Zobacz także: Pod gwiazdą Sinatry – apartament muzykalnego lekarza <
 

Biel w holu przełamują kolorowe meble i obrazy na ścianach.

Eklektyczny wystrój mieszkania – styl nowoczesny z klasycznymi akcentami

Agnieszka i Jacek mają duży dom pod Warszawą. Ale od kiedy ich syn, 15-letni Jeremi, uczy się grać na saksofonie i pianinie w renomowanej szkole muzycznej w centrum, dojazdy okazały się koszmarem. Do tego stopnia, że postanowili kupić apartament w mieście, w którym mogliby żyć w tygodniu – takie pied-à-terre. Stanęło na 86 m2 z dwoma sypialniami i łazienkami oraz kuchnią połączoną z jadalnią i salonem. W sam raz dla trzech osób, bo starsza córka Alicja już z nimi na stałe nie mieszka. Urządzaniem Agnieszka zajęła się sama – zawodowo projektuje wnętrza i prowadzi sklep z meblami i dodatkami Decolor Home & Garden.

Po bardzo klasycznym, szarobiałym, podwarszawskim domu zamarzyło jej się wnętrze bardziej eklektyczne – nowoczesne, ale wciąż z klasycznymi akcentami. Do takiego idealnie pasowały też nowe obrazy. I tak na ścianach pojawiły się sztukaterie, a na podłodze klasyczne dębowe, olejowane na jasno deski ułożone w jodłę, zaś w szafach w przedpokoju stylowe panelingi. Pozostałe meble są już proste – stoliki i konsole na metalowych nogach z szarymi blatami z kwarcogranitu, projektu właścicielki, czy robiony na zamówienie regał pod telewizor. W kuchni natomiast szklanej szarej tafli nad blatami i minimalistycznym białym szafkom na górze towarzyszą bardziej tradycyjne dolne i taka też wyspa oraz stół jadalny.

Kropką nad „i” były lampy – niemal przemysłowe reflektory niemieckiej firmy Erco na suficie i oryginalny w formie, designerski żyrandol nad stołem w jadalni polskiej marki Italux. – To był dla nas pewien eksperyment, który na szczęście się powiódł. Okazało się, że przytulnie może być także w bardziej nowoczesnym wnętrzu, i że wszyscy dobrze się tu czujemy.
 

Apartament w stylu modern classic – kolorowe proste meble, sztukaterie na ścianach i klasyczna dębowa podłoga w jodłę.


Mniej czyli dobrze: zabudowane szafy, szafeczki i schowki 

W nowym mieszkaniu mieli o wiele mniej miejsca niż w domu, więc nie chcieli zastawiać go meblami i bibelotami. Dlatego Agnieszka bardzo dokładnie zaplanowała zabudowane szafy, które mieszczą bardzo dużo rzeczy. Gospodarcza w korytarzu jest głębsza, bo wchodzi sprytnie w garderobę w sypialni, a ta na pralkę i zapasowe ręczniki, jedną ścianą wpasowana jest w pokój syna. Także kuchenne sprzęty – od lodówki i piekarnika, przez mikrofalówkę, po ekspres do kawy – Agnieszka ukryła w szarych szafkach. Ich drzwiczki otwierają się na różne sposoby – jedne do góry, inne w bok, by poszczególnych rzeczy było wygodnie używać. Właścicielka lubi takie schowki – nawet na pledy, którymi się przykrywa, leżąc na sofie, zaprojektowała specjalną szufladę pod telewizorem. Nic nie jest na wierzchu i niepotrzebnie nie zajmuje miejsca.

Agnieszka śmieje się, że Jackowi tak bardzo spodobał się ten minimalizm, że gdy ona chce postawić kolejną ramkę czy wazon na konsoli w salonie, on protestuje. Przeprowadzka z domu do mieszkania nie była łatwa. Z początku zdarzało im się na siebie wpadać, bo mają mniej miejsca. Ale choć miało to być tylko ich pied-à-terre, teraz bardzo im tu dobrze. Jeremi czasem w weekendy zaszywa się z saksofonem w swoim pokoju i wcale nie chce wracać do podwarszawskiego domu. Ostatnio więc spędzają tu coraz więcej czasu.

Zobacz całą sesję w galerii zdjęć.

Tekst: Agnieszka Wójcińska
Zdjęcia: Aneta Tryczyńska
Stylizacja: Katarzyna Sawicka