Są zakręcone na punkcie Włoch. Nic dziwnego, że projekt tego mieszkania powstawał trochę podczas gotowania makaronu i popijania wina, trochę podczas spacerów po via della Spiga, głównej ulicy Mediolanu.

Śmiało można powiedzieć, że poznały się dzięki wspólnej fascynacji. Agata, właścicielka apartamentu, zajmuje się modą. Wybiera kolekcje ekskluzywnych włoskich marek i sprowadza je do Polski. Wakacje spędza najchętniej w Toskanii, a jej ulubiona potrawa to spaghetti al pomodoro. Z kolei Karina Snuszka i Dorota Kuć z pracowni Interium Studio studiowały na wydziale architektury Politechniki Mediolańskiej.

Dziewczyny spotkały się przypadkowo u znajomych znajomych i wtedy zrodził się pomysł zrobienia projektu stylowego butiku dla mamy Agaty. Wkrótce wszystkie trzy nad nim pracowały. Minęło trochę czasu i zdążyły się zaprzyjaźnić, a wtedy Agata z mężem kupili apartament w warszawskiej Marinie. Tym razem też przydała się pomoc znajomych architektek.

– Pomysł na to mieszkanie był prosty – mówi Dorota. – Miało być kosmopolityczne. Wybrałyśmy prosty, elegancki design mebli, przełamany elementami klasyki i odrobiną koloru. Chciałyśmy zastosować materiały najlepszej jakości. Są tu więc forniry z przewagą koloru wenge (na meblach), jest czarne szkło (na ukrytych w ścianach wnękach), bakłażanowa mozaika Bisazzy (w łazience) oraz wełniane tkaniny i podłoga z parzonego palisandru.

Nie było wątpliwości, jakie meble i dodatki powinny się znaleźć w tym domu. Oczywiście włoskie. A ponieważ wybieranie z katalogu to nie to samo co dotykanie i oglądanie faktury w różnym świetle, dziewczyny wybrały się na weekend do Mediolanu.

W dzień biegały po ulubionych sklepach. Na trasie „zwiedzania” był ogromny, trzypiętrowy salon Poliformu, zajrzały też do finezyjnego Ceccottiego i topowego Armani Casa. Decyzje zapadały przy południowej kawie, gdy zmęczone siadały w kafejce gdzieś na via Monte Napoleone, i na wieczornych kolacyjkach przy winie.

Karina z Dorotą od początku wiedziały, jak ma wyglądać apartament. Wreszcie i Agata złapała wiatr w żagle. W salonie Gucciego jak lew walczyła o trzy ostatnie rolki tapety do sypialni. Dobierała dodatki zauroczona ekskluzywną włoską marką Etro. Tymczasem prace budowlane w apartamencie trwały w najlepsze. Na swoim miejscu pozostały jedynie dwie ściany. Trzeba było zrobić więcej miejsca na salon, ponieważ Agata z mężem mają wielu znajomych i prowadzą bujne życie towarzyskie.

Należało powiększyć sypialnię, dodać jej garderobę i osobną łazienkę. – Najwięcej kłopotów miałyśmy z zagospodarowaniem wnęk, których w tym 160-metrowym apartamencie było za dużo. Chciałyśmy, aby ściany miały jednolite płaszczyzny – mówi Karina. Wystarczy spojrzeć na tę w kuchni. Pod czarnymi, błyszczącymi panelami ukryto szafki. Bardzo ważny był też pokój dla dziecka.

No właśnie, czas naglił. Pół roku po odebraniu kluczy na świat miała przyjść Marysia. Młodzi rodzice chcieli przywitać ją w nowym domu. Kiedy Agata była w szpitalu, mąż i szczęśliwy tata szybko organizował przeprowadzkę.


Tekst: Beata Woźniak
Stylizacja: Karina Sniszka, Dorota Kuć, www.interiumstudio.pl
Fotografie: Rafał Lipski