Trudno uwierzyć, że ten rajski ogród położony jest na stoku stromej góry. A ogrodnikom, Halinie i Romanowi, nie sprzyja też surowym klimat.

Hektarowa działka w Górach Sowich okazała się dla Haliny i Romana Kloców prawdziwym wyzwaniem. Była całkowicie zarośnięta chwastami, a teren tak podmokły, że z powodzeniem można by tu sadzić ryż. Najpierw musieli więc założyć dreny, aby odprowadzić nadmiar wody do pobliskiego strumienia.

W jego pobliżu posadzili olchy, brzozy i topole – drzewa, które lubią wilgoć. Działkę „ogrodzili” zaś drzewami leszczyny, klonami, świerkami, bukami, sosnami i jodłami, które doskonale chronią przed silnym wiatrem. Zaś przy drodze zadomowiły się śliwy ałycze, popularnie zwane mirabelkmi. Często przycinane utworzyły gęsty, naszpikowany kolcami żywopłot.

Pierwsze lata - poza sadzeniem drzew i krzewów - upłynęły Halinie i Romanowi na walce z perzem i szczawiem. Należało też coś zrobić z zupełnie wyjałowioną glebą. Kiedy uparte chwasty przestały się pojawiać co parę dni w coraz to innych miejscach i wyschły w końcu ogromne kałuże, przystąpili do sadzenia róż i krzewów owocowych.

W dolnej części ogrodu, gdzie jest w miarę płasko, założyli ogród warzywny z leczniczymi roślinami: lebiodą, szałwią trójbarwną i nagietkiem lekarskim. Obok znaleźli miejsce na wielobarwną rabatę kwiatową z rozchodnikiem, czyśćcem wełnistym, pomarańczową różą 'Westerland', białym złocieniem wielkim, bordową lebiodą, pomarańczową rudbekią i dziewannami. Kwiaty świetnie nadają się do bukietów, więc Halina co i raz wstawia jakieś nowe okazy do wazonów.

W końcu Halina i Roman zabrali się za „meblowanie” ogrodu. Między drzewami i kwiatami, jakby od niechcenia, poustawiali ciekawe donice. W jednej rośnie minizielnik z miniaturową macierzanką, szałwią oraz tymiankiem. W zwykłym żeliwnym garnku puszy się krwistoczerwona szałwia, a pod starą jabłonią w drewnianej doniczce żółci się kocanka.

Kręta ścieżka, ocieniona jałowcem kolumnowym wije się wokół domu i prowadzi wprost do wypoczynkowego zakątka, osłoniętego bukowym żywopłotem. Takich miejsc w ogrodzie jest więcej. Odpocząć można też na ukwieconej werandzie obrośniętej mieniącymi się w słońcu srebrno-szmaragdowymi liśćmi plektrantusa. Najczęściej wyleguje się tu kot Stroszek. Od czasu do czasu wybiera się na przechadzkę - a nóż, uda się zapolować na świerszcza.

Znajomi dziwią się, w jaki sposób Halina wyczarowała taki ogród w górach. Może postawiła na na wyjątkowo wytrzymałe odmiany roślin. Nic z tych rzeczy, u niej rośnie nawet delikatny wiciokrzew. Chociaż najbardziej dumna jest z róży. - To odmiana Bonica, która zdobyła pierwsze miejsce na światowej wystawie róż w 1985 roku – mówi.


Tekst i stylizacja: Katarzyna Szeroki
Fotografie: Kuba Mordarski