Porcelana jak ze stołu Titanica

Na najsłynniejszym transatlantyku świata do końca grała nie tylko orkiestra. Do ostatniej niemal chwili trwała też uczta. Wiemy nawet, czym objadali się goście. Jakimś cudem ocalały bowiem dwie karty dań.

Kolacja bogaczy w stylu Johna Jacoba Astora i Benjamina Guggenheima składała się z jedenastu potraw. Na początek – tartinki po admiralsku, ostrygi, bulion rybny z domieszką ikry jesiotra lub krem z porów i młodego jęczmienia. Dalej łosoś z musem z ryb, stek wołowy czy kurczęta po lyońsku. Jeśli komuś mało, mógł raczyć się pieczoną jagnięciną, cielęciną lub kaczką. Jako szóste danie podawano poncz z szampana, białego wina, soku pomarańczowego i cytrynowego, lodu i kropli rumu. Na deser brzoskwinie w galaretce z likierem Chartreuse lub czekoladowe eklerki. Wreszcie kawa, owoce i sery. A wszystko podane na najlepszej porcelanie.

Wyprodukowała ją słynna angielska manufaktura Royal Crown Derby (działa od 250 lat) specjalnie dla gości pierwszej klasy. Rysunek na talerzach, które wydobyto z głębin, zachwyca malowanym ornamentem Chaplet and Festoons w stylu Ludwika XVI.

Złocenia i kolory są subtelnym tłem dla wyszukanych potraw. Minęło właśnie sto lat od tamtej tragicznej nocy, gdy luksusowy Titanic zderzył się z górą lodową. Na ekrany weszła odświeżona wersja słynnego wyciskacza łez, a w rejs z Southampton w Anglii wyruszył tą samą trasą statek Balmoral.

Wśród tysiąca trzystu pasażerów – tylu właśnie wiózł Titanic – znaleźli się krewni i potomkowie ofiar oraz historycy i pasjonaci. Chętnych było zdaje się więcej, bo bilety wyprzedano już dwa lata temu.

My też możemy poczuć dreszczyk emocji – angielska manufaktura wciąż produkuje identyczną porcelanę, a do tego posrebrzane sztućce Arthur Price of England. Za filiżankę ze spodkiem zapłacimy 605 zł, za komplet sztućców (60 sztuk) – 5 tys. zł.

Tekst: Anna Ozdowska
Fotografie: BE&W, www.buylux.pl
Porcelanę i sztućce kupimy na stronie www.buylux.pl

Nr 6 (114/2012)