Gocha Meg Stankiewicz malarstwo

Jak Gocha Meg Stankiewicz zmienia obrazy Rubensa – rozmowa o dekonstrukcji malarstwa mistrzów

Artyści

Kiedyś projektowała biura i domy. Dziś Gocha Meg Stankiewicz podgląda starych mistrzów i dawne obrazy opowiada na nowo.

Gocha Stankiewicz malarstwo
"Between 01 After Rubens"

Z Gochą Meg Stankiewicz – malarką, projektantką wnętrz, scenopisarką – rozmawia Stanisław Gieżyński

Fragonard, Watteau, Bouchard… co pani właściwie robi ich obrazom?

Dekonstruuję je. Jest taki trend we współczesnym malarstwie, dość popularny. Robię kopie ich prac, a potem w pewien sposób je niszczę: zmieniam tło, zakrywam twarz, by obraz przestał być portretem.

To brzmi strasznie poważnie!

Wprost przeciwnie! Mam dużą zabawę, gdy oglądający odnajdują obraz, na podstawie którego malowałam i mówią: o, tu jest tak, a u pani inaczej. W moim malarstwie jest dystans. Wszyscy traktujemy życie zbyt poważnie, chociaż tyle chcę ludziom dać. Zmienianie kolorów Rubensowi może i jest obrazoburcze, ale ja mu je zmieniam.

W swojej sztuce „korzysta” pani głównie z prac malarzy barokowych i rokokowych. Co jest w nich takiego fascynującego?

Trudne pytanie. Ilekroć jestem w muzeum, przyciąga mnie barok. Pamiętam też, jakie wrażenie zrobiła na mnie „Maria Antonina” Sofii Coppoli. Myślę, że ludzi, w tym mnie, fascynuje dekoracyjność tych obrazów, te koronki, zawijasy – można się w nich zagłębić. To jakby powrót do dzieciństwa, rodzaj bajki o królewnach, te wszystkie damy z koafiurami, dziwnie ubrani mężczyźni. Myślę, że to nasze marzenia. Barok kojarzy się też z pewnym rozbuchaniem, nawet jeśli późniejsze rokoko jest dla niektórych kiczowate. Dla mnie to nic złego, bo kicz jest czymś ludycznym, pochodzi z wnętrza. A my jako społeczeństwo stajemy się coraz bardziej kolorowi, różnorodni i odważni.

Gocha Stankiewicz malarstwo
"Aksamitka"

Nim wzięła się pani do klasyków, malowała pani inaczej…

Z moim malowaniem jest długa historia. Z zawodu jestem architektką wnętrz, przez wiele lat projektowałam domy i komercyjne wnętrza. W końcu kiedyś po dużym zleceniu od dwóch banków poczułam, że oszaleję i… zabrałam się do malowania. Miałam pomysł: przebierałam moje studentki (uczyłam na Architekturze Wnętrz) w stroje z wypożyczalni teatralnej i je malowałam. Zaczęłam też prowadzić plener malarski w Uroczysku Zaborek koło Janowa Podlaskiego. Od architektury nie udało mi się zupełnie uciec, pomogłam tam przy rewitalizacji. W pokoju, który projektowałam, mieszkał potem Charlie Watts, perkusista Rolling Stonesów. Podobno wystrój mu się podobał (śmiech).

Pisze też pani scenariusze filmów animowanych. Jak to się łączy z malarstwem?

Wszystko się ze sobą łączy! To są przepływy energii, wyobraźni i inspiracji, jedna rzecz napędza drugą. No i pisząc, odpoczywam od malowania, a malując, od pisania (śmiech).

Instagram artystki: @gocha_meg_stankiewicz_gallery

ZDJĘCIA: archiwum artystki

Zwierciadła Kalendarz Zwierciadła Kalendarz