Wyjątkowe portrety duszy Jacka Poremby

Wyjątkowe portrety duszy Jacka Poremby

Artyści

Czarne tło i światło – tyle wystarczy Jackowi Porembie, żeby zrobić portret, który opowiada historię o człowieku.

reklama
fotografia artystyczna kora u jacka poremby
Ulubione czarne tło, a na nim Kora Jackowska, 2011 r.

Jak wybierasz swoich modeli?

Kocham „brzydali” – osoby o nietypowej urodzie albo z defektami, za to z pewną energią wewnętrzną. Wiele osób mnie pyta, czy istnieje fotogeniczność. Myślę, że tak, ale wynika ona nie tylko z fizyczności, ale także z tego, co emanuje z człowieka. Dobra fotografia potrafi tę energię uchwycić i to na jej złapaniu mi zależy.

Wolisz robić zdjęcia kobietom czy mężczyznom?

Kocham kobiety i uwielbiam je fotografować. Inaczej je oświetlam. Ale lubię też twarz męską, szczególnie zniszczoną, starą. Twarz zresztą jest mapą naszego życia – każdy uśmiech, zmartwienie, stres pozostaje na niej i czasem można te przeżycia wyciągnąć. Ja szukam pozytywnej energii. Proszę ludzi o uśmiech samymi oczami, taki ze środka, bez kokietowania grymasem ust. Jako człowiek wychowany na kliszy nie lubię retuszu i przeróbek, nie dorabiam niczego komputerowo. Photoshopa używam oszczędnie, jak ciemni – by dopracować kolory i kontrast.

Lubisz fotografować na czarnym tle. Skąd ten pomysł?

Czarną płachtę pierwszy raz miałem ze sobą w Sudanie w 2001 roku, dokąd pojechałem oczyścić głowę po 10 latach intensywnej pracy. Nie planowałem zdjęć, ale wziąłem wielkoformatowy aparat i trochę ich zrobiłem, przykrywając tą płachtą głowę. Potem wpadłem na pomysł, że może być dobrym tłem do portretów, bo pomaga skupić się na twarzy. Wożę ją zawsze ze sobą.


 


 

fotografia artystyczna dalajlama u jacka poremby
Dalajlama w obiektywie Jacka Poremby, 2013 r.

Raz w trasie patrzę, a na stacji benzynowej – Marian Opania. Zawsze marzyłem, by go sfotografować. W młodości często słuchałem płyty, którą nagrał z Markiem Grechutą. Pytam, czy mogę. Zgodził się. Wybrałem odpowiednie światło, asystent przytrzymał płachtę, i już. Nikt nie ma pojęcia, że to portret zrobiony na Orlenie.

A gdzie spotkałeś Dalajlamę?

Sześć lat temu na imprezie laureatów Pokojowej Nagrody Nobla w Pałacu Kultury w Warszawie. Nie byłem pewien, czy uda się namówić go na zdjęcie, ale zbudowałem małe studio i czekałem. Zawołał mnie jego asystent i mówi: robimy zdjęcia, ale nie proś Dalajlamy, żeby składał ręce. Zaraz potem wszedł Jego Świątobliwość, stanął przed aparatem i... złożył ręce.

fotografia artstyczna kasia nosowska
Katarzyna Nosowska, 2010 r.


Jak przekonujesz tych, których obiektyw onieśmiela?

Pozwalam im najpierw robić to, co chcą. A jeśli mam w głowie coś innego, po jakimś czasie daję delikatne sugestie. I cały czas do nich mówię. Do starszych pań: piękna dziewczynka, do Bogusława Lindy: cudny chłopiec. I oni miękną, płyną. Nawet ci doświadczeni, jak aktorzy. Proszę też, żeby stanęli na szeroko rozstawionych nogach i włożyli ręce do kieszeni. To rozładowuje napięcie w ciele. A znanych ludzi traktuję całkowicie naturalnie, bez celebracji.

Dlaczego mówisz, że twoje portrety to autoportrety?

Fotografia kojarzy się z medium do rejestracji rzeczywistości. Ale ja nigdy nie miałem zacięcia do zdjęć reportażowych, ujęć z zaskoczenia czy z ukrycia. Pokazuję to, co mnie przyciąga. Wyrażam siebie aparatem, tak jak malarz pędzlem czy muzyk instrumentem. Ludzie podkreślają, że w moich fotografiach jest pewien rodzaj ciszy i spokój. Pewnie dlatego, że mam je w sobie.•­

Kontakt do artysty: jacekporemba.com