malarstwo Agnieszka Zabrodzka

Duchy lasu, mokradła, jelenie i żurawie oraz ich odbicia w wodzie – oto Arkadia Agnieszki Zabrodzkiej

Artyści

W lesie malowanym przez Agnieszkę Zabrodzką nie można się zgubić. Za to niczym w lustrze zobaczymy w nim nasze marzenia i tęsknotę za zaginioną Arkadią.

reklama

Z malarką Agnieszką Zabrodzką rozmawia Staszek Gieżyński

Co można zobaczyć w odbiciu w kałuży?

Na moim obrazie? Pewnie las, który akurat wtedy malowałam. On odbija się też w rzekach czy jeziorach, które również są na moich obrazach. Zawsze ciągnęło mnie do lasu i do wody. Na studiach byłam na Erasmusie w Antwerpii, tam woda jest wszędzie wkoło, więc malowałam ten motyw. Sprawiało mi to radość i jakoś doszłam do wniosku, że taki temat wybiorę sobie na dyplom. A las jest mi bliski, bo to takie miejsce spokoju, idylla, moja ucieczka od świata tu i teraz. Mieszkam w wielkim mieście, więc maluję puszczę. Moje obrazy to romantyczna tęsknota za Arkadią.
 

malarstwo Agnieszki Zabrodzkiej
Agnieszka Zabrodzka, „Drzewo odkupienia”, 2023

Chodzisz do lasu malować?

Do lasu chodzę na spacery, bo kontakt z naturą działa kojąco. Kiedyś lubiłam wsiąść na rower, wziąć farby i niewielkie płótno i pojechać nad Wisłę na Siekierki. Teraz maluję w domu i na moje płótna nie trafia żadne konkretne miejsce. To gra wyobraźni. Choć zdarzało się, że od oglądających słyszałam: „Ten las jest dokładnie taki, jaki widziałem w Tajlandii” albo „Ten staw z żurawiami to jest mój staw koło domu”. Las jest uniwersalny, gdziekolwiek się pojedzie, czy to do dżungli w Azji, czy do Kampinosu.

Co jest takiego fascynującego w pejzażu?

Kiedyś czytałam opracowanie badań, z których wynikało, że ludzie wolą pejzaż od abstrakcji geometrycznej. Z tym, że ulubione pejzaże są raczej nie leśne, ale przedstawiające otwartą przestrzeń. Ja w tym widzę naiwną tęsknotę za połączeniem człowieka z naturą, powrotem do warunków, w których kiedyś żyliśmy. Mnie jako malarkę zawsze fascynowało malarstwo Młodej Polski: Wyspiański, Fałat, Stanisławski, Ruszczyc. Lubiłam chodzić do Muzeum Narodowego i przyglądać się ich pejzażom. Malarza w muzeum poznaje się po tym, że ogląda obraz z bardzo bliska, bo interesuje go sposób, w jaki to zostało namalowane. Z drugiej strony podoba mi się też sztuka szkockiego malarza Petera Doiga.

Agnieszka Zabrodzka obrazy
Agnieszka Zabrodzka, „Trzęsawisko”, 2023
Agnieszka Zabrodzka obrazy
Agnieszka Zabrodzka, „Zatoka żurawi”, 2023
Agnieszka Zabrodzka obrazy
Agnieszka Zabrodzka, „Vimur”, 2021

Jest las na obrazie, to zgodnie z tradycją i jeleń być musi…

O tak, ale nie byle jaki! U mnie jest biały, majestatyczny i wygląda jak duch. Nawet czasem nazywam go strażnikiem lasu. Na moich obrazach pojawiają się wątki inspirowane mitologią słowiańską czy nordycką. U Skandynawów w koronie drzewa życia Yggdrasil mieszkały między innymi cztery jelenie. Mistycyzm jest mi bliski, a las działa na moją wyobraźnię. Wcześniej mówiłam o idylliczności lasu, ale to nie do końca tak – ma w sobie tajemniczą atmosferę i pewien niepokój, jednak to jest mój oswojony niepokój. Teraz sobie myślę, że ten mój namalowany las jest taki przeskalowany, monumentalny, jakby to było wspomnienie z dzieciństwa, kiedy wszystko wydawało się takie wielkie.

Czyli w jakimś sensie w twoich obrazach, niczym w lustrze, widać właśnie ciebie?

Widać mnie w sposób niedoskonały, tak jak niedoskonała jest tworzona przeze mnie rzeczywistość. I właśnie ta niedoskonałość, ten wpisany w nią błąd sprawia, że możemy się nią zachwycać. Jaki byłby sens malowania, gdyby idealnie odbijało świat? A więc może po prostu ja jestem lustrem, które odbija coś, co każdy oglądający może sam dla siebie w tych obrazach odkryć.

Kontakt z artystką: zabrodzka.com

Zdjęcia: archiwum artystki
Na zdjęciu głównym obrazy: Agnieszka Zabrodzka, „Zmierzch”, 2022 i „Jeleń”, 2021


Przeczytaj też: Morze spokoju – w morskich pejzażach Marty Bileckiej najważniejsza jest przyroda