Obrazy kolorystki Agnieszki Rogowskiej pozbawione są dosłowności i tworzą uniwersalną opowieść o świecie

Obrazy kolorystki Agnieszki Rogowskiej pozbawione są dosłowności i tworzą uniwersalną opowieść o świecie

Artyści

Agnieszka Rogowska w sztuce ceni minimalizm, dlatego rzeczywistość przedstawia nie za pomocą dosłownych form, lecz barw. Obrazów nie tytułuje, by każdy mógł znaleźć w nich coś dla siebie.

reklama

Z Agnieszką Rogowską, malarką, rozmawia Staszek Gieżyński

Kolor w malarstwie to…

Powiem inaczej: malarstwo to jest kolor! Dla mnie to główne narzędzie kreacji twórczej. Kiedyś skupiałam się głównie na nim, teraz jest dla mnie równorzędny z rysunkiem, łączą się ze sobą. Już gdy zdawałam na studia i trzeba było pokazać teczkę prac, usłyszałam: ty chyba lubisz Nachta-Samborskiego. Po prostu jestem kolorystką na co dzień, wszędzie i dosłownie. Kiedyś poszłam na wystawę Józefa Brandta i jak zobaczyłam z bliska te obrazy, to gdybym miała w pokoju obok pracownię, zaraz bym pobiegła malować.
 

Agnieszka Rogowska,  „Form 728”
Agnieszka Rogowska, „Form 728”, 2018

Czy kolorysta może mieć ulubiony kolor?

Oczywiście, ja uwielbiam błękit pruski. Malarstwo zaczyna się na palecie, gdzie powstaje właściwy kolor. Nie kupuję gotowych, sama tworzę swoje, dostosowując ich temperaturę. Tubka z farbą jest tylko początkiem, pretekstem...To zawsze efekt indywidualnej wrażliwości. Cenię minimalizm w sztuce. Malarstwo jest gestem, ulotną chwilą złapaną w locie i zatrzymaną. Moich obrazów nie traktuję jako skończonych, one są zatrzymane. Jakby w trakcie pracy oderwał mnie telefon, a ja bym odeszła od sztalug.

Trochę żałuję, że tych miejsc z pani obrazów nie można zobaczyć naprawdę.

Pochodzę z Trójmiasta, mieszkaliśmy 300 metrów od morza i morskie widoki były dla mnie czymś oczywistym. Dopiero po wyjeździe na studia zdałam sobie sprawę, że za nimi tęsknię. Godzinami mogłam się wpatrywać w wodę i niebo, kolory i kształty. Jednak morskie pejzaże i wszystkie inne, które malowałam, żyją tylko w mojej wyobraźni. Czerpię z bardzo szeroko pojętej natury, ale wszystko przetwarzam. Nie chcę niczego naśladować, raczej zdzieram kolejne warstwy „przeszkadzaczy”, bo uważam, że sztuka to piękno wypływające z prawdy. Dlatego też nie tytułuję swoich prac, nie chcę nic narzucać odbiorcy. Kiedyś miałam pomysł, żeby zamiast tytułów pisać nazwy utworów, przy których malowałam: od jazzu po operę. Muzyka towarzyszy mi w życiu codziennie.

Agnieszka Rogowska,   „Still No.18”
Agnieszka Rogowska, „Still No.18”, 2022
Agnieszka Rogowska,  „Form 708”
Agnieszka Rogowska, „Form 708”, 2019

Oprócz pejzaży maluje pani też kwiaty.

To kompozycje, nie nazywam ich kwiatami. Jak ktoś widzi różę czy tulipana, nie mam nic przeciwko. Ale tak naprawdę to tylko pretekst do malowania. Ciągle myślę o nowych rozwiązaniach, eksperymentuję. Zdarzało mi się budzić w nocy, bo czułam, że muszę coś na obrazie poprawić. Moje malarstwo dziś to jeszcze formy przedstawiające, ale jutro? Kto wie!

Kontakt z artystką: arogowska.pl

ZDJĘCIA: archiwum artystki
Obrazy arystki na otwarcie: „Still No.14”, 2022; „Between 011”, 2018; „Between 06”, 2018



Poznaj również innych polskich artystów i projektantów. Zobacz: