Monika Wanat fotografia

Czy można polubić hieny? Rozmowa z Moniką Wanat – fotografką dzikich zwierząt

Artyści

Od Ameryki Południowej przez Azję po Afrykę – Monika Wanat wędruje z aparatem w poszukiwaniu wyrazistych charakterów... wśród zwierząt. 

Monika Wanat fotografia
"Togetherness V 2024"

Z Moniką Wanat, Fotografką i naukowczynią, rozmawia Stanisław Gieżyński

Jak wyglądało pani „powitanie z Afryką”?

Wysiadłam z samolotu w Windhuk, a zewsząd otaczała mnie sawanna. Przez moment poczułam się jak w świecie „Króla lwa”, jakbym weszła do bajki z dzieciństwa (śmiech). Przyjechałam tu z mężem i znajomymi specjalnie po to, by robić zdjęcia. Mieliśmy przejechać pięć tysięcy kilometrów przez Namibię i Botswanę, skończyło się na ponad siedmiu tysiącach. W pewnym momencie zrozumiałam, że Afryka to moje miejsce na ziemi. Fascynuje mnie tutejsza przyroda: u nas w lesie zwierzęta płoszą się i uciekają, tutaj nie. To one są gospodarzami, a my gośćmi w ich świecie. Bliski kontakt z naturą jest niesamowity. W Tanzanii na Serengeti na kempingach nie ma płotów i idąc w nocy do łazienki, trzeba przestrzegać procedur bezpieczeństwa, bo można natknąć się na jakieś stworzenie.

W takim miejscu fotografowanie zwierząt wydaje się naturalną decyzją.

Zwierzęta fotografowałam już wcześniej, choćby w Ameryce Południowej. Od lat tworzę dwa cykle prac: w jednym robię zdjęcia ludziom, w drugim zwierzętom. Zaczęło się od jazdy konnej. Dużo o koniach czytałam i zauważyłam, jak wiele się zmienia, gdy wiemy, w jaki sposób one myślą i postrzegają rzeczywistość. Że ciągle je oszukujemy, sprawiając wrażenie silniejszych, niż jesteśmy. Interesują mnie emocje i charaktery zwierząt. Staram się uchwycić ich naturę na zdjęciach. Zanim sięgnę po aparat, robię research: czytam naukowe publikacje z zakresu zoologii i behawioryzmu.

Zobacz też: Zwierzęce portrety – zachwycające fotografie przyrody Jacka Kusza

Monika Wanat fotografka dzikich zwierząt

Ma pani ulubione zwierzę?

Polubiłam hieny, choć mają kiepską reputację. Są niezwykle mądre. Obserwowałam kiedyś, jak jedna wyławiała coś z jeziorka obok martwego słonia. Od przewodnika dowiedziałam się, że to był kawałek skóry, który od paru dni moczyła, żeby zmiękł i nadawał się do jedzenia. Lubię też zebry, choć to złośliwe bestie!

Jak na zdjęciach da się uchwycić duszę zwierzęcia?

Nie chodzi o duszę w sensie metafizycznym. Raczej o pewne emocje i wrażliwość. Staram się je też podkreślić przez odpowiednią edycję zdjęć. Zrobiłam portret wiewiórki berberyjskiej, która była strasznie ciekawa obiektywu, i potem wzmocniłam nieco kolory, żeby podkreślić tę jej ruchliwość i wszędobylskość. Z kolei w fotografii szakala dodałam nieco różu, by pokazać jego delikatną stronę. Wbrew pozorom te zwierzęta są bardzo niepewne i lękliwe. Gazelę Thomsona pokazałam na tle rozmazanego stada, żeby podkreślić indywidualny charakter każdego osobnika.

Wróci pani jeszcze do Afryki?

Mam nadzieję! Byłam dwa razy, złożyłam wniosek o grant do National Geographic. Może się uda. A póki co zaczęłam nowy projekt: maluję obrazy inspirowane... moimi badaniami naukowymi. Mam doktorat z chemii, zajmuję się krystalografią, czyli badaniem budowy kryształów. Powstały już dwa obrazy, jak dojdę do pięciu, to pokażę je światu.

Kontakt z artystką: monikawanat.com

ZDJĘCIA: ARCHIWUM ARTYSTKI

 

Zwierciadła Kalendarz Zwierciadła Kalendarz