Rzeźby Danki Jarzyńskiej z czarnego dębu – symbolu siły, wytrwałości, symbiozy z naturą
ArtyściDanka Jarzyńska odkrywa moc ukrytą w kamieniu i czarnym dębie. Każda rzeźba to podróż, która prowadzi w nieznane.
Z Danką Jarzyńską, rzeźbiarką, rozmawia Staszek Gieżyński
Co to jest czarny dąb?
Materiał rzeźbiarski, po który ostatnio chętnie sięgam! Trudno go pozyskać – większą ilość zdobyłam dzięki pogłosce o pogłębianiu portu w szwedzkim Kalmarze, gdzie przy okazji natrafiono na jego złoża. To częściowo zmineralizowane drewno, które kilka wieków przeleżało w mule dawnych koryt rzek. Poddane działaniu żywiołów uzyskało barwę głębokiej czerni i niezwykłą twardość. Dla mnie jest symbolem siły, wytrwałości, symbiozy z naturą. Czasem dopiero żmudna praca nad nim pokazuje piękno, które skrywa, czasem zaś forma sama podpowiada kierunek interwencji. Inspiruje mnie to i zachwyca.
Co jest takiego fascynującego w tworzeniu rzeźby?
Rzeźba jest ciekawa z racji przestrzenności. To nie tylko ja, moje myśli i pusta kartka. Konfrontuję się z czymś realnym – materiałem. Nasz dialog może poprowadzić w kierunkach wcześniej nieprzewidzianych. W relacji rzeźbiarz – materia jest coś magicznego – to mnie pociąga. Rzeźba to podróż, nieustanne poszukiwanie.
Mieszka pani w pięknej okolicy, na Wyspie Sobieszewskiej.
Od urodzenia mieszkam na wyspie. Rodzicom zawdzięczam, że wybrali to miejsce do życia. Wybudowali dom, który teraz służy mojej rodzinie, tu też mam swoją pracownię. Otoczenie, w którym żyję, plaża, wydmowe lasy, krajobraz żuławskich pól, ujścia Wisły mają na mnie silny wpływ. Żyję na pograniczu wody, ziemi i powietrza. Transformacja wybrzeża, którą często obserwuję, znajduje analogię w transformacji kamieni, czarnego dębu czy innych materii pod wpływem moich rąk. Zanim zacznę rzeźbić, często najpierw lepię w glinie, żeby wejść w stan skupienia, i wtedy wychodzą mi nieraz kształty kojarzące się z ptakami, rybami czy łodziami. Cóż, mieszkam między dwoma rezerwatami ptaków, między morzem a rzeką.
Zobacz też: Ważny jest szczegół – minimalistyczne rzeźby Katarzyny Handzlik
Prowadzi pani niewielki pensjonat, a swoje prace umieszcza w ogrodzie. Co na to goście?
Tak, podtrzymuję rodzinną tradycję. W ogrodzie jest sporo rzeźb i wciąż coś przybywa, zatem nawet na stałych gości czekają niespodzianki. Bywają wdzięczni za rzeźby, bo wzbogacają ich wypoczynek, sprzyjają kontemplacji, ciekawym rozmowom. Sztuka potrzebuje człowieka tak samo jak człowiek sztuki, choć współczesny pośpiech utrudnia im wzajemne spotkania.
Rzeźba jest wymagająca, ale gdy znajdzie się w odpowiedniej przestrzeni, wydobywa jej piękno i wnosi nieoczywiste znaczenia. Energia twórcza zatrzymana w rzeźbie uniezwykla miejsca, do których trafia. Każe nam przystanąć i pobudza do refleksji.
Kontakt z artystką: dankajarzynska.pl
Zdjęcia: archiwum artystki, Zdjęcie główne boczne: Więzi III, 2014