Niektóre szkliwa dają jednolity kolor, inne zadziwiają barwnymi przejściami. Dla mnie najciekawsze są niespodziewane ŁATKI, CHMURY, ZMATOWIENIA – opowiada ceramik Aleksander Gavlas. 

Na pomysł robienia ceramicznych płytek Alek wpadł w pałacu Papieskim w Awinionie. Zapatrzył się wtedy na średniowieczne wielobarwne posadzki. Ale ceramiką zajmował się jeszcze wtedy, gdy mieszkał w Wilnie. Dwanaście lat temu przyjechał do Polski, tu poszedł do szkoły artystycznej w Gdańsku. Potem zrobił sobie przerwę na pracę w galerii na Montmartre, a paryskie mieszkanie stało się pracownią. Pewnego razu przyniósł kilka płytek do pracy... Zwróciła na nie uwagę grupa Polaków. W pewnym momencie ktoś powiedział: „Takich to u nas nie ma”. Nie wiedział, że artysta stoi obok. Alek zdanie przemyślał i postanowił zamienić Sekwanę na Motławę.

W Gdańsku znalazł pracownię w dawnych budynkach portowych i wspólnie z przyjacielem Michałem Pośnikiem ruszyli z Kafloteką. Artysta pracę zaczyna od wyrobienia gliny. Potem ją rozwałkowuje na placek i, zupełnie jak kucharz ciasteczka, wycina foremką kafelki. Są plastyczne, więc delikatnie je rozkłada i pozostawia do wyschnięcia. Po kilku dniach szlifuje ich krawędzie i wkłada płytki do pieca. Kiedy wystygną, pokrywa je szkliwem i znowu wypala. Wtedy pojawiają się kolory. Wszystkie niepowtarzalne.

Kontakt do artysty: kafloteka.pl

Tekst: Beata Woźniak
Zdjęcia: materiały prasowe Kafloteka