Irysy, tulipany, róże nie muszą kwitnąć tylko na rabatach. Ogród możemy też przenieść do domu. Na narzuty, zasłony, pościel i poduszki...

Wydawałoby się, że nie ma nic banalniejszego nad kwiatowy ornament. Tymczasem historia roślinnych wzorów na tkaninach wcale prosta nie była. Każda epoka miała swoje ulubione gatunki, każda w inny sposób je stylizowała.

– W Bizancjum kwiaty nie były tematem głównym. Towarzyszyły scenkom rodzajowym, tworzyły jakby kontur medalionów, w środku których przedstawiano postaci ludzi i zwierząt – opowiada Ewa Mianowska, kustosz kolekcji tkanin w Muzeum Narodowym w Warszawie. – W renesansie popularność zdobyły tkaniny mille-fleurs – ich tło było usiane tysiącem drobnych kwiatków, pośród których pojawiały się małe sylwetki zwierząt.

W tym okresie na Sycylii i w Hiszpanii, znajdujących się pod panowaniem arabskim, powstają pierwsze manufaktury tkackie. Produkują tkaniny z kwiatami orientalnymi. Tulipanami, goździkami (symbol męczeństwa) czy irysami (na Wschodzie występowały w przedstawieniach rajskiego ogrodu). Do tego drzewka palmowe – z czasem przerodzą się w pokaźnych rozmiarów palmety ze stylizowanym kwiatem ostu lub owocem granatu – ten ostatni uznawany był za roślinę świętą.

– Przełom nastąpił w wieku XVII i XVIII – zaznacza Ewa Mianowska. – Kwiaty z płaskich stają się bardziej przestrzenne, ich przedstawienia są wierniejsze – wyjaśnia kustosz. Rokoko to czas małych finezyjnych kwiatków rozrzuconych po całym materiale. Dominują pąki, kłącza, pnącza, liany, girlandy, bluszcze, wieńce i wianuszki. W produkcji tkanin przoduje Lyon. – Pojawiają się nazwiska pierwszych projektantów, na przykład Jean Revel, który wprowadza trójwymiarowość w ornamencie, czy Anna Maria Garthwaite, która inspiracje czerpie z botanicznych wzorników – opowiada dalej pani Ewa.

Ostatni wielki boom na roślinne wzory nastaje wraz z secesją: płynne, faliste linie nawiązują do antycznych meandrów. Wśród kwiatów są zarówno te egzotyczne (magnolie, lilie, nasturcje), jak i całkiem pospolite (słoneczniki, bratki, maki), o smukłych długich łodygach, wiciach i pnączach.

Współczesne manufaktury chętnie „ściągają” z dawnych wzorników. Słynna angielska Zoffany podpatruje motywy w XVIII-wiecznych zamkach Walii i Szkocji. Podobnie zresztą jak brytyjskie projektantki Jane Churchill i Nina Campbell. Przy dekorowaniu zachowajmy jednak zdrowy rozsądek. Duże kwiaty zestawiajmy z drobnymi. Barokowe z takimi o formie graficznej. Najlepiej, gdy wszystkie elementy utrzymane będą w jednej tonacji. A jeżeli obawiamy się odważnych zestawień, ograniczmy się do jednego wzoru, ale powtórzmy go w kilku miejscach: na pościeli, poduszkach, zasłonach albo siedziskach krzeseł.


Tekst: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: archiwa firm