Zielona, żółta, różowa – toskańska ceramika przypomina lukrowane ciasteczka.

Przed warszawskim Hotelem Europejskim kłębiły się tłumy. Był czerwiec 1884 roku. Michał Piotr Radziwiłł otworzył właśnie wystawę majoliki. Ozdobne amfory i talerze zrobiono w jego manufakturze w rodzinnym Nieborowie. Prasa długo rozpisywała się o bajecznie lśniących kolorach. Zupełnie, jakby powstały pod słońcem Toskanii.

Tak, bo majolika (rodzaj ceramiki malowanej ręcznie) to specjalność włoska, choć znana była już w Persji. Do Italii trafiła w XIII w. przez Majorkę i to od niej wzięła swoją nazwę. Nazwę, która zarezerwowana jest wyłącznie dla naczyń i płytek z Włoch. Podobne przedmioty, ale z Holandii, Francji czy Niemiec, określane są jako fajans.

Majolikę rozsławił Luca della Robbia, renesansowy artysta z Florencji. Długo zastanawiał się, co zrobić, by przedmioty z gliny się nie kruszyły. Po wielu próbach wymyślił, że trzeba ją pokryć szklaną polewą z cyny, kredy, antymonu i innych minerałów topionych w piecu. Jego pierwsze majoliki (płaskorzeźby, kapliczki) przypominały marmur, bo szkliwo miało kolor kości słoniowej.

Z czasem dodał niebieskie tło (biało-kobaltowe medaliony zdobią kaplicę Pazzich we Florencji). Wkrótce również inni rzemieślnicy wzięli się do pracy – zaczęły powstawać naczynia i kafle w kolorach żółtym, zielonym, różowym. Dekoracje często nawiązywały do ornamentyki mauretańskiej, pojawiały się sceny biblijne i historyczne. Dziś w całej Toskanii kupimy talerze i dzbanki zdobione gałązką oliwki. Ale prawdziwe majolikowe cuda znajdziemy w Montelupo Fiorentino.

To małe miasteczko leży na zachód od Florencji nad rzeką Arno. Od XIV w. majolikowe serwisy zamawiali u lokalnych rzemieślników papieże i królewskie dwory – Maria Medycejska bogato dekorowanymi płytkami kazała wyłożyć podłogę Pałacu Luksemburskiego.

Dziś Montelupo liczy zaledwie 10 000 mieszkańców, ale aż 120 pracowni. Jedną z nich (Ceramiche Tombelli) prowadzi Marco Tombelli, który chętnie opowiada, jak powstaje majolika. Od tradycyjnej ceramiki różni się tym, że wypalana jest dwa razy. Ulepione naczynie wędruje do pieca, a następnie do kadzi ze szkliwem.

Gdy wyschnie, Marco nakłada na nie papierowy szablon i odciska wzór. Potem maluje i znów wrzuca do pieca. Chropawe, matowe szkliwo pod wpływem temperatury zmienia się w błyszczącą powłokę. W Museo della ceramica znajdziemy więcej majolikowych perełek. Wyjątkowy jest zwłaszcza talerz zwany Il Rosso di Montelupo, który ma ponad pięćset lat!

W jaki sposób majolika trafiła do Polski? Przywiózł ją w XVI w. Antonio Destesi i otworzył w Krakowie fabryczkę. Niestety, narzekał, że „polski piasek jest za gruby, a ogień z tutejszych drew nie tak dobry jak z włoskiej trzciny”. Cóż, trudno dogodzić rozmiłowanym w pięknie Włochom.


Tekst: Monika Utnik-Strugała
Fotografie: Museum of Fine Arts, Boston/dar Thomasa O. Richardsona/East News, The Art Archive/East News, Getty Images/FPM, Bridgemanart/Fotochannels
Od 18 do 26 czerwca trwa w Montelupo Festiwal La Festa Internazionale della Ceramica 

Nr 7 (115/2012)