Minimalizm po skandynawsku

Minimalizm po skandynawsku

Styl skandynawski

W tym prostym domu w stylu skandynawskim widok z okna – oszczędny jak przyroda na nadbałtyckich wydmach – był najważniejszy. Lotte podporządkowała mu wszystko – kolory, materiały, meble a nawet sztukę.

reklama
To, co na zewnątrz i wewnątrz domu PŁYNNIE SIę PRZENIKA. W kuchni białe kafelki odbijające światło, stół vintage z palisandru i krzesła Ant – Arne Jacobsena.

Lotte i Kenneth marzyli, by wstawać i zasypiać, widząc morze za oknem, słysząc szum fal. Ich poprzedni dom stał 3 kilometry od plaży, więc kiedy pomyśleli o przeprowadzce, interesowały ich tylko działki przy wydmach. Obejrzeli ich kilka, ale to dom w Greve na południe od Kopenhagi od razu ich urzekł. Morze było widać już od drzwi wejściowych. Od razu postanowili, że zrobią wszystko, by nic nie odciągało uwagi od wody. Skandynawska prostota we wnętrzach wydawała się idealna.

Morze na widoku

Zaczęli od wstawienia dużych okien w salonie, wysokich prawie po sufit. Nie ma w nich zasłon, bo od strony plaży nikt tu nie zagląda. Mówią, że to ich kino domowe – czy we dwoje, czy z przyjaciółmi, czy z dorosłą córką Caroline mogą siedzieć godzinami i patrzeć na mewy. Nic ich bardziej nie uspokaja. Morze widzą także z kuchni, gdy gotują, i z sypialni na piętrze.

Chociaż wprowadzili się kilka lat temu, nie ma mowy o nudzie, bo widok każdego dnia jest inny. Pływają żaglówki, w cieplejszych miesiącach pojawiają się windsurferzy, na plaży ludzie grają w siatkówkę, a znów zimą Bałtyk bywa wzburzony, urządzając prawdziwy spektakl.

Skandynawski dom inspirowany naturą

Bardzo zależało im, żeby krajobraz płynnie przechodził do wnętrza. Dlatego postanowili, że 250-metrowy parter pozostanie otwarty, podobnie jak piaszczyste wybrzeże i sięgające po horyzont morze. Salon, kuchnię i jadalnię, mimo że urządzone spójnie w stylu skandynawskim, oddzielili od siebie – każde pomieszczenie jest na innym poziomie. Od strony ulicy okna celowo są niewielkie; ich azyl otwiera się tylko na Bałtyk i piasek.

salon w stylu skandynawskim meble i dodatki
Kolory – czerń, brązy, szarości, beże i biel z akcentami złota w zabawnych dodatkach WIDAĆ NA plaży, zazwyczaj po sztormach, gdy morze wyrzuca na brzeg korzenie czy muszle.

Materiały także zapożyczyli od przyrody – drewno, szkło, skóra i metal. Kolory – czerń, brązy, szarości, beże i biel z akcentami złota w zabawnych dodatkach (ceramiczne jelenie rogi – wieszak na ręczniki) – widują na plaży, zazwyczaj po sztormach, gdy morze wyrzuca na brzeg korzenie czy muszle. Niebieski i zielony na obrazach Martina Fastinga i Michaela Loeba przypomina z kolei kolor fal, które codziennie mają inny odcień.

Duński design obok amerykańskiego

Lotte chciała, żeby dom, wcześniej ciemny i ponury, odbijał światło. Postanowiła przemalować ściany na biało, na podłodze położyć parkiet z ługowanych dębowych desek, a w kuchni śnieżne kafelki z połyskiem. Szukając mebli – nie tylko w stylu skandynawskim – także kierowała się widokiem z okna. Dlatego jest ich niewiele, ale w najlepszym gatunku, starannie wybrane i z charakterem. Ikony duńskiego i amerykańskiego designu połączyła pomysłowo z rzeczami starymi i wyszperanymi w internecie.

NIEOCZYWISTE ZESTAWIENIA STAREGO Z NOWYM – PRZY DUŻYM STOLE NA STALOWYCH NOGACH Z BLATEM Z WIEKOWEGO DBU STOI BIUROWE KRZESŁA PROJEKTU CHARLESA EAMESA.

Zdarzały się i niespodzianki. Gdy przyjechała kanapa z internetowej aukcji, okazało się, że jej pokrycie jest mocno sfatygowane. Właścicielka wpadła na pomysł, by na siedzenia uszyć czarne welurowe pokrowce. Obok postawiła fotel Shell Wegner CH 07 i lampę Arne Jacobsena.

Zobacz też skandynawski: Biały strych w centrum miasta

Zadbała także, żeby stworzyć punkty widokowe. Więc choć może dziwić, że w domu, gdzie mieszkają dwie osoby, są aż trzy stoły, nie jest to przypadek. Ten w jadalni, ze starym dębowym blatem na metalowych nogach, był robiony na zamówienie. Dobrze do niego pasują wygodne biurowe krzesła projektu Charlesa Eamesa.

Przy okrągłym – kupionym okazyjnie w komisie Czerwonego Krzyża – Lotte postawiła białe krzesła Eros Kartella. Z kolei do kuchennego stołu vintage z palisandru (należał do rodziców Kennetha) dobrała ikonę designu – krzesła Ant Arne Jacobsena. Teraz Lotte planuje ogród i sadzi cebulki, które zakwitną wiosną. Dobrała do nich mikołajki nadmorskie, rokitniki i turzyce, a wszystko po to, żeby nawet ogród pasował do wydm.

Całą sesję można zobaczyć w wydaniu Werandy 10/2018

TEKST: AGNIESZKA WÓJCIŃSKA
ZDJĘCIA: JONAS LUNDBERG