Góralski dom pełen ciekawych dodatków – połączenie tradycji, loftowych akcentów i lokalnego rzemiosła
Stylowe i przytulneZa oknem Babia Góra, w środku kominek i zapach drewnianych bali. Dom Marty i Mariusza to butikowa góralska chata pełna nietuzinkowych dodatków oraz ciekawych rozwiązań.
Niech żyje bal! Oczywiście nie ten z piosenki Maryli Rodowicz, ale z Syberii. Konkretnie – ze świerku. Taki materiał na wakacyjny dom wymyśliła sobie Marta. Drewno jest zdrowe, sprawia, że wnętrza są przytulne i jeszcze ładnie pachnie. Dla architektki Ewy Warot ważne są też jego praktyczne właściwości: modrzew rośnie wolno, drewno jest zbite i zachowuje swoje właściwości, nawet jak popęka. Bal stał się zarówno budulcem, jak i podstawą dekoracji. Jest wszędzie i definiuje cały charakter wnętrza.
Wszystko zaczęło się od myśli, że może warto by uciec od zgiełku wielkiego miasta. Marta wraz z mężem Mariuszem od wielu lat mieszkają w Londynie. Tam prowadzą biznes i tam urodziły się ich dzieci. – W Anglii ciężko jest kupić ziemię, a my chcieliśmy jednak odwiedzać Polskę – tłumaczy. Obydwoje uwielbiają góry, więc kierunek był jasny. Byle tylko z dala od turystycznych i bardzo uczęszczanych miejsc w rodzaju Zakopanego. Dom w górach miał być miejscem odpoczynku psychicznego i fizycznego. Gdy pojawił się pomysł, sprawy potoczyły się szybko. W Beskidzie Żywieckim znajomi teściów mieli działkę i Mariusz pojechał obejrzeć tamte okolice. Marta wspomina ze śmiechem, że po prostu zadzwonił i powiedział: mam fajną ziemię, kupujemy! Tak trafili do Zawoi.
Zobacz też: Dom w stylu góralskim w nowoczesnym wydaniu – współczesna interpretacja góralskiego stylu
Połączenie góralskiego stylu z nowoczesnym designem i loftowymi akcentami
Właściciele wynajęli firmę budującą domy z bali oraz architekta. Z tym ostatnim współpraca nie układała się jednak najlepiej, więc zrezygnowali z jego usług. Tak trafili do Ewy Warot z pracowni ER Design. Architektka najpierw zajęła się powiększeniem i dodaniem otworów okiennych i pogłębieniem fundamentów, a następnie przeprojektowaniem przestrzeni.
Tu kluczową decyzją było przeniesienie strefy spa z piętra na parter. W pierwotnym projekcie sauna i jacuzzi były przy głównej sypialni. – To duże ograniczenie, bo gości wprowadzamy wtedy do strefy prywatnej – zauważa projektantka. Teraz spa jest na dole, w części wspólnej, a na górze znajdują się tylko sypialnie z łazienkami: główna, dwie dziecięce i gościnna.
Jaki był pomysł na dom? Ewa używa jednego określenia: „góralska chata w butikowym stylu”. Główną rolę odgrywają tu odpowiednio wyeksponowane drewniane bale i widoki za oknem. Marta żartuje, że w sumie nie potrzeba żadnych ozdób wieszać na ścianach, wystarczy patrzeć na Beskidy i Babią Górę.
Dom miał być jednak nietuzinkowy, odległy od typowo góralskiej estetyki. Właścicielka lubi styl boho, ale też industrialny klimat. I jeszcze łączenie rzeczy nowych z vintage’owymi oraz wszelkie niestandardowe rozwiązania. Do tego ma słabość do naturalnych materiałów: drewna, kamienia, gliny, a nawet (niezbyt naturalnego) betonu. Zatem z zewnątrz to klasyczna architektura w stylu charakterystycznym dla górskich okolic, a w środku elegancja z odrobiną szaleństwa.
Zobacz też: Dom inspirowany górskimi chatami, z surowym wykończeniem, ale nowoczesnym wystrojem
„Butikowa góralska chata” z dwustronnym kominkiem z lokalnego kamienia
Miejscem, z którego najbardziej można się cieszyć panoramą za oknami, jest salon. Dwukondygnacyjny, przestronny i dobrze doświetlony przez okna w dachu. Punkt centralny stanowi tu przeprojektowany przez Ewę dwustronny kominek – można w nim palić w środku i na zewnątrz – kryty lokalnym kamieniem. We wnętrzach króluje natura, modrzewiowe drewno, wiklina i kamień. Gdzieniegdzie następuje jednak przełamanie – metalowe, przeszklone drzwi do wiatrołapu czy łącząca metal z drewnem klatka schodowa przywodzą na myśl loftowe klimaty.
Kontakt z przyrodą ułatwiają liczne wyjścia: przy kuchni, w salonie, w pobliżu spa. Wszędzie wystawione są ławy, ławki, fotele, by domownicy mogli spędzać czas z takim widokiem, na który akurat mają ochotę. Odpoczynek to tutaj słowo klucz, bo dom jest typowo wakacyjny, z dużymi przestrzeniami, otwartą kuchnią i mnóstwem zakątków do relaksu. Funkcjonalność schodzi nieco na dalszy plan, ustępując wygodzie i estetyce. – Gdziekolwiek tu usiądziesz, jest po prostu ładnie! – podkreśla Ewa.
– Ten dom od początku pozytywnie mnie nastrajał, wszystkie pomysły na dekoracje przychodziły same – opowiada Marta. Nie szukała inspiracji, po prostu przeglądała oferty sklepów, jeździła po pchlich targach, kupowała i wszystko pasowało. Tak było choćby ze zrobionym z glinianych kulek żyrandolem w jadalni.
Marta mówi, że przyjeżdża do Zawoi, by „przewietrzyć mózg”. Od dzieciństwa lubiła piesze wyprawy, w szkole należała do kółka geograficznego. Tu ma mnóstwo miejsca na spacery. Albo siada na ganku i po prostu chłonie widoki. Dzieci bawią się na dworze, do sadu sąsiadów przychodzą na jabłka sarny i dziki. Zimą z kolei na nartach można pojeździć tuż pod domem. – Znajomi, którzy u nas byli, śmieją się, że nie ma co wychodzić w góry, skoro tutaj góry przychodzą do nas – opowiada. Żeby to się nigdy nie zmieniło i widoki zawsze cieszyły oczy, gospodarze wykupili ziemię wkoło.
Projekt wnętrza: Ewa Warot, ER DESIGN | erdesign.pl
Tekst: Staszek Gieżyński
Zdjęcia: Marcin Grabowiecki, Stylizacja: Eliza Mrozińska