W tej górskiej chacie trudno odróżnić, co jest dziełem natury, a co projektantów.

W Londynie poznała, co to znaczy umieć szukać: mebli, tkanin, dodatków, bo w miejskiej dżungli kupić coś oryginalnego jest nie lada sztuką. Na Ibizie odkryła biel. W Nowym Jorku sąsiedzi artyści nauczyli ją robić meble z recyklingu. Studiowała prawo, była producentem programów telewizyjnych, zaliczyła kurs krawiecki, wystawiała w internecie ręcznie malowane flakoniki. Anke z niejednego pieca jadła chleb i w niejednym miejscu próbowała uwić gniazdo. Wreszcie kilka lat temu razem z mężem zakotwiczyła się w urokliwym austriackim miasteczku Jochberg w Tyrolu.

Zaczęło się od wypchanego misia. Naturalnej wielkości. Anke kupiła go na eBayu pod wpływem chwili, choć nie miała jeszcze pomysłu, co z nim zrobi. Potem okazało się, że wystawił go pod pseudonimem znajomy. Do przesyłki oprócz niedźwiedzia dorzucił też poroża, żeby zrobić jej niespodziankę. I co dalej?

Traf chciał, że korporacja, w której pracował mąż Anke, przeniosła go do Austrii. Wzięli więc misia i zaczęli poszukiwania nowego domu. Wybór padł na trzypiętrowy alpejski, przytulony do stromego zbocza. Nazwali go „Niedźwiedź”, od misia, który stanął na honorowym miejscu przed wejściem. Co, na marginesie, wcale nie wzbudziło zaufania tubylców.

Anke wzięła po trochu z doświadczeń zdobytych w Londynie, Nowym Jorku, na Ibizie i zabrała się do urządzania. Inspiracji szukała też w otaczającym krajobrazie i surowym klimacie. Wybrała meble z drewna (stół z Bali, stoliki nocne), konarów (żyrandole, lampy, rama łóżka), rogów (rama lustra, krzesło). Wyglądają trochę jak u jaskiniowców z popularnej kreskówki, choć niektóre – na przykład krzesło Favela z nierównych deseczek – to ikony dizajnu. Potem dorzuciła fotografie: na klatce schodowej zawisły samotne drzewa, a lis w łazience nad wanną. – Skóry, owcze wełny i zrobiło się jak w domciu – podsumowuje. Bo przyznaje, że w tak przytulnym gniazdku jeszcze nie mieszkała. Czyżby w biegu przez życie chciała zatrzymać się tu na dłużej?

PS A co się stało z misiem? Któregoś dnia wyszła rano przed dom i już go nie było. Pytała w miasteczku i okolicy. Zginął bez śladu. Szuka na eBayu nowego.

Opracowanie: Monika Utnik-Strugała
Zdjęcia: Heiner Orth/Chilli Media

reklama