Zdjęcie pojawia się w artykule:
Majster od sztuki
Artyści
Bożyszcze studentów, niezrównany imprezowicz i pracuś przy sztalugach. Kazimierz Ostrowski zaczął od malowania nazw na burtach statków w Gdyni. Twarz opalona, poorana bruzdami, okolona bokobrodami. Nos wyrazisty, szpakowate, proste włosy. Ruchy majestatyczne. Profesor i mistrz, choć wolał, żeby nazywać go „majstrem”, nie „mistrzem”. Na balu przebierańców podszedł do niego jeden ze studentów: „A profesor czemu nie w przebraniu?”. „Synu, a może głodny jesteś, pić
Czytaj dalej