Mity i tajemnice – urzekająca oszczędność formy w malarstwie Katarzyny Kudełki
ArtyściKatarzyna Kudełka opowiada swoje historie plamą koloru i uproszczonymi ludzkimi sylwetkami. Ich bohaterem może być każdy z nas.
Z Katarzyną Kudełką, malarką, rozmawia Staszek Gieżyński
Ma pani swój ulubiony mit albo biblijną historię?
Trudno powiedzieć. Gdy byłam we Florencji, wielkie wrażenie zrobiła na mnie „Judyta i Holofernes” Artemisii Gentileschi oraz freski Masaccia: „Wygnanie z raju” i „Święta Trójca”. Mitologia jest z kolei fascynująca, bo ciągle można w niej odkrywać coś nowego. Te same historie przekazywane są w różnych wersjach i na wiele sposobów.
Pytam, bo pani obrazy są bardzo literackie, jest w nich zawsze jakaś opowieść.
Zanim zajęłam się sztuką, ukończyłam studia filologiczne, więc literatura zawsze była mi bliska. Nawet kiedy maluję, słucham sobie audiobooków. Zdarza mi się spojrzeć na swój obraz i pomyśleć: o, gdy to malowałam, słuchałam „Mistrza i Małgorzaty” (śmiech). Biblia i mitologia interesują mnie w kontekście obrazów. Odwiedzając galerie i muzea, oglądam sztukę baroku czy renesansu, i choć są to realistyczne przedstawienia, to mam wrażenie, że my potrafimy odczytać ledwie 10 procent tego, co artysta przedstawił.
Brakuje nam wiedzy i kontekstu kulturowego?
Zapewne tak. Ja moimi obrazami staram się pokazać, że sztuka nie jest przeznaczona dla wąskiego wykształconego grona odbiorców. W każdej pracy jest wiele historii, każdy może znaleźć swoją. Dlatego maluję minimalistycznie, pozbawiam ludzkie sylwety szczegółów, żeby widz mógł sam sobie te sytuacje i postaci dopasować. Pomaga w tym tytuł, który nie odkrywa sensu bezpośrednio, ale odnosi się do pewnych problemów czy zagadnień. Można go w różny sposób odczytywać.
Przeczytaj też: Coraz częściej maluję sercem i to, co mi bliskie – o swoim emocjonalnym malarstwie opowiada Agnieszka Słodkowska
Jakie tematy i problemy pojawiają się na pani płótnach?
Obserwuję rzeczywistość, różnych ludzi i sytuacje – na ulicy, na zakupach, w kawiarniach. Może ktoś się z kimś pokłócił, może się o czymś dowiedział… Dopowiadam sobie ich historie, mam jakie swoje refleksje. To często opowieści o relacjach między ludźmi albo raczej o ich braku. Żyjemy koło siebie, ale każdy w swojej bańce.
Moje malowanie zaczyna się od myślenia. Niektórzy wyrzucają na płótno emocje, ja najpierw wszystko układam sobie w głowie. Dopiero potem mieszam farby w starych pudełkach po maśle, nakładam na płótno, patrzę, jak ze sobą walczą, jak działa fizyka z optyką.
Na obrazach tworzę własny świat, osadzam postaci w zgeometryzowanej przestrzeni. Rzadko maluję elementy przyrody – drzewa, kwiaty czy łąki. Za to często na obrazy trafiają rzeczy będące wytworem ludzkich rąk. Czasem pojawiają się zwierzęta, ale pełnią raczej funkcję symbolu i alegorii. Daję dużą plamę koloru, która wprowadza spokój. Dzięki temu widz się nie rozprasza, może się skupić na przedstawionej historii. W moim malowaniu obowiązuje zasada „mniej znaczy więcej”.
To trochę pesymistyczna wizja świata…
Jestem z natury optymistką, ale jeśli zauważy się problem, to można coś zmienić i naprawić. Nawet jeśli przekaz czasem nie jest optymistyczny, to równoważy go kolor na płótnie. Nie może być cukierkowo, trzeba stworzyć pewną harmonię. I najważniejsze: na obrazie musi być jakaś tajemnica.
Kontakt z artystką: Instagram: @kudelkak
Za pomoc w realizacji materiału dziękujemy: Xanadu Galeria i Dom Aukcyjny
Zdjęcia: archwium artystki
Na zdjęciu głównym obraz „Ogrodnik”, 2023, poniżej: „Obietnica”, 2024